Parę lat temu pisząc o tym, jak Ameryka wypina się na Polskę, widziałem tylko dwie możliwości zainteresowania USA naszym krajem. To polskie zamówienia zbrojeniowe oraz wzrastające zagrożenie ze strony Rosji. I stało się - w Polsce gościło już kilka amerykańskich delegacji na najwyższym szczeblu, bo ogłosiliśmy, że mamy do wydania 130 miliardów złotych na zbrojenia. Taka kasa do zarobienia w osiem lat nie zdarza się często nawet Ameryce.
Uważam, że gwarantem pokoju w Europie mogą być tylko USA - największe mocarstwo świata. Tyle że praktyczni Amerykanie nigdy nie robią nic z wrodzonej szlachetności, co nam wmawiają. Bogacą się nawet na bezsensownych wojnach w Iraku i Afganistanie. Nie zdziwiłem się zatem, że Obama przyjedzie do nas w rocznicę 4 czerwca. Może ktoś się dowie, że to w Polsce powstał pierwszy niekomunistyczny rząd w radzieckim imperium?
Zobacz także: Barack Obama, prezydent USA w czerwcu odwiedzi Polskę!
A co do reszty, to szkoda gadać. Wciąż obowiązują nas nieszczęsne wizy do Stanów. Nie pamiętam też choć jednej wizyty amerykańskich oficjeli w Polsce, którzy nie groziliby nam za odmowę odszkodowań Żydom, którym rzekomo jesteśmy winni miliardy. Niepokoi mnie jednak to, że prezydent Obama, laureat pokojowego Nobla, nie był w stanie ugasić ani jednej wojny.
Czekajmy więc na wizytę Obamy bez większych nadziei. Oficjalnie poklepie tego i owego, powie coś o wolności i demokracji, a nieoficjalnie zabierze listę polskich zakupów i zapyta, kiedy zapłacimy starszym braciom w wierze.