Jacek Reder, przestępca przez pomyłkę zwolniony z więzienia, został zatrzymany podczas przeszukania mieszkania jego rodziców. Podczas wcześniejszej nieudanej interwencji policji, mężczyzna schował się przed funkcjonariuszami w szafie. Wszystko sfilmowały kamery telewizji TVN24.
Potrzebowali zgody sądu na przeszukanie
Po kompromitacji na oczach całej Polski, grudziądzcy funkcjonariusze wystąpili do sądu o zgodę na przeszukanie mieszkania Rederów.
- Po Jacka przyszło siedmiu, może ośmiu policjantów - mówi zdenerwowanym głosem Halina, matka zatrzymanego mężczyzny. - Jeden wszedł na balkon. Walili w okna i drzwi. Krzyczeli żeby otworzyć. Machnęli postanowieniem sądu i weszli jak do swojego mieszkania.
Wniosek uzasadnili oświadczeniem siostry
- Ze złości podarłem to postanowienie - przyznaje Ryszard Reder, ojciec Jacka. - Ale po zatrzymaniu zorientowaliśmy się, że sąd uzasadnił przeszukanie mieszkania donosem naszej córki, co jest perfidnym kłamstwem!
W uzasadnieniu postanowienia sąd napisał: "... skazany Jacek Reder znajduje się w pomieszczeniach lokalu przy ul. Sujkowskiego (...) w Grudziądzu. Ustalenie to wynika z oświadczenia siostry skazanego Agnieszki Osińskiej."
Skąd w uzasadnieniu wzięła się informacja o oświadczeniu? - Składając wniosek o przeszukanie mieszkania, policja powołała się na oświadczenie pani Agnieszki Osińskiej - potwierdza sędzia Stanisław Bryliński, prezes Sądu Rejonowego w Grudziądzu. - Oświadczenie nie było załączone do wniosku, bo pani Osińska mogła przekazać je policjantom ustnie.
Skłamali?
- Policja okłamała sąd! Nie składałam takiego oświadczenia ani ustnie, ani pisemnie - zaprzecza Agnieszka Osińska. - To w ogóle nielogiczne! Jak ja mogłabym donieść na brata?!
- Funkcjonariusze znowu wystawili się na pośmiewisko! - mówi Ryszard. - Pół Polski wiedziało, że Jacek jest u nas w domu. Wszyscy widzieli to w telewizji! A policjanci kłamliwie powołali się na naszą córkę!
A teraz odmawiają komentarza
Początkowo podkom. Monika Chlebicz, wojewódzki rzecznik policji, stwierdziła w rozmowie z "Pomorską", że nie wie dlaczego taki zapis znalazł się w uzasadnieniu sądu. A nawet gdyby wiedziała, to nie może zdradzić korespondencji między policją a sądem. Kiedy jednak powiedzieliśmy policjantce, że korespondencję "zdradził" nam prezes sądu, Monika Chlebicz poinformowała nas, że oficjalne stanowisko policji prześle w e-mailu.
- Policja nie potwierdza danych osób, które przekazują nam jakiekolwiek informacje - pisze w liście elektronicznym rzecznik Chlebicz.