Minister finansów Tadeusz Kościński w rozmowie z dziennikiem "Fakt" tłumaczył, że "premier Mateusz Morawiecki ogłosił w piątek, że nastąpi obniżka VAT na paliwo z 23 do 8 procent" i najprawdopodobniej zacznie obowiązywać od przyszłego miesiąca. wyliczył, że "koszt obniżki VAT wyniesie około 3 miliardy złotych", ponieważ zmiana "miałaby obowiązywać przez pół roku".
- Chcemy to zrobić, nie czekając na zgodę Komisji Europejskiej. Dyrektywa, która umożliwia obniżkę VAT, wejdzie w życie dopiero latem. Mamy nadzieję, że KE będzie przychylnym okiem patrzeć na to, co robimy - zwłaszcza że to obniżka na określony czas, a nie na stałe- wyjaśniał.- Dziś praktycznie wszystko, co drożeje, wcześniej lub później jest oparte na cenie paliwa. Więc jeśli obniżymy ją, będzie to miało wpływ na całą inflację- dodał.
Z kolei w piątek 7 stycznia GUS poinformował, że w grudniu ceny usług i towarów wzrosły w porównaniu do grudnia 2020 r. o 8,6 proc., a w stosunku do listopada 2021 r. - o 0,9 proc.
Glapiński: Ja bym namawiał Radę Polityki Pieniężnej do kolejnej podwyżki stóp procentowych
- Niektórzy sugerują, że NBP powinien tak mocno mrozić gospodarkę, podnosić stopy procentowe, by za wszelką cenę zdusić wzrost cen. My nie jesteśmy skłonni zapłacić ceny wysokiego bezrobocia- poinformował podczas konferencji prasowej Adam Glapiński, prezes NBP.
Przypomniał także, że "wszystkie międzynarodowe instytucje, a także wszyscy rozsądni ekonomiści zgadzają się, że NBP zaczął podnosić stopy procentowe we właściwym momencie, wybranym racjonalnie". - Gdy podejmowaliśmy decyzje o podwyżce stóp procentowych oczywiste było, że gospodarka jest na dobrym kursie wzrostowym, że się nie załamuje, że przetrwamy pandemię, że inflacja jest utrwalona i że można te stopy już podnosić bezpiecznie- wyjaśnił.
Odnosząc się do projekcji NBP, przyznał, że nie są to "przewidywanie, co będzie, jakby nagle spadł meteor, wybuchł wulkan, czy jakaś nagła choroba opanowała świat." - Tu wchodzą w grę miliony różnych zmiennych. Po zrobieniu projekcji najlepsi eksperci dokonują pewnych korekt biorąc pod uwagę to, co może się wydarzyć- stwierdził i dodał, że "rzeczą niemożliwą było, żeby ktoś w 2019 roku przewidział, że będzie pandemia, że będą lockdowny, że to spowoduje zapaść gospodarczą na całym świecie i że wybuchnie ogromna inflacja w skali światowej, gdzie nastąpi kilkukrotne nawet podrożenie podstawowych elementów życia gospodarczego".
- W niektórych mediach jest to przedstawiane, jako nieumiejętność NBP do tworzenia projekcji, To jest niepoważne- stwierdził i jako alternatywę wskazał, że "NBP nie będzie przedstawiać projekcji i politycy oraz media nie będą mówić o nietrafionych przewidywaniach". - Ale jest ogromna potrzeba tych prezentacji dla przedsiębiorców i zwykłych zjadaczy chleba- przyznał.
Przyznał, że obecne przewidywania też nie biorą pod uwagę "perspektyw rozwijania się lub zanikania pandemii", a sytuacja jest oceniana przy "istniejących paramentrach". - I ten scenariusz jest umiarkowanie optymistyczny, że pandemia się powoli kończy, że ceny transportu międzynarodowego maleją, że ceny gazu i ropy naftowej się stabilizują- mówił. - Jedyne, co z pewnością będzie rosło to ceny elektryczności. W miarę upływu czasu te wysokie ceny będą stanowić punkt odniesienia dla inflacji- prognozuje Glapiński.
- Przewidujemy, że w pierwszym kwartale tego roku inflacja tymczasowo zmaleje dzięki zastosowaniu tarczy antyinflacyjnej. W drugim kwartale inflacja wzrośnie i osiągnie maksimum w połowie roku- około 8 procent. Następnie inflacja powinna stopniowo maleć- mówił. - Dopiero w 2023 roku inflacja będzie już na przyzwoitym poziomie, znacząco niższym- dodał. - To są przewidywania podobne do projekcji banków centralnych w innych krajach- przyznał.
Prezes NBP sytuację Polski na tle innych krajów ocenił jako "relatywnie dobrą". - Rośniemy szybciej niż inne państwa. PKB już odbudowaliśmy ten, który był przed pandemią. Posuwamy się do przodu. Odrabiamy straty- poinformował. Jednocześnie stwierdził, że korzystna koniunktura w Polsce ma drugą stronę, którą jest "presja popytowa na ceny". - Rośniemy szybciej niż inni, PKB jest wyższe, praktycznie nie ma w Polsce bezrobocia. Trzeba utrzymać te dobre tendencje, a nie popaść w inflację- przyznał.
Jak wyjaśnił, cykl czterech podwyżek stóp procentowych "nie ma obniżyć bieżącej inflacji, ale tą popytową, która może wyniknąć za kilka kwartałów". W temacie dalszych podwyżek stóp procentowych przyznał, że "w dniu dzisiejszym nie wie".
- My nie mamy też w Polsce do czynienia z hipernflacją. To jest zwykła inflacja. I ta inflacja będzie maleć. Ona jest przejściowa w okresie, który nas interesuje, czyli dwóch lat- przyznał prezes NBP.
- Mnie osobiście się wydaje, i to zdanie podziela większość członków obecnej Rady, że stopa procentowa do 3 procent nie spowoduje żadnych negatywnych skutków w gospodarce, których należałoby się obawiać- przyznał i dodał, że "każda podwyżka stóp procentowych powoduje spowolnienie wzrostu gospodarczego".
- Biorąc pod uwagę obecną prognozę, ja bym namawiał Radę Polityki Pieniężnej do kolejnej podwyżki stóp procentowych, co najmniej o 50 punktów bazowych- stwierdził.
Na koniec Glapiński pochwalił się "bardzo dobrym wynikiem finansowym NBP za ten rok". - Ten zysk będzie znacząco wyższy niż zysk w zeszłym roku, a wówczas wyniósł ponad 9 miliardów złotych- przyznał.
