https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kolejni ranni w wyścigu z bykami na ulicach hiszpańskiej Pampeluny. Na szczęście nikt nie zginął

Kazimierz Sikorski
AP/Associated Press/East News
Kolejny bieg z bykami w hiszpańskiej Pampelunie i znów ranni, którzy chcieli doświadczyć mocnych przeżyć. Mimo wszystko nie zanosi się na likwidację kontrowersyjnej imprezy.

Kilka osób zostało już rannych w czasie kontrowersyjnej imprezy w hiszpańskiej Pampelunie. Na festiwalu San Fermin w tym hiszpańskim mieście, po dwóch latach przerwy spowodowanej Covid-19, wąskimi uliczkami ganiają się ludzie i byki.

Rzecznik hiszpańskiego Czerwonego Krzyża Jose Aldaba mówi, że poturbowanych jest więcej, ale to na szczęście tylko stłuczenia, siniaki. Nie było, jak w latach poprzednich, śmierci pod kopytami byków lub od uderzeń ich rogów.

Ale i tak było dramatycznie kiedy byk zaatakował kobietę w plecy, powalając ją, po czym podniósł kolejnego uciekiniera w powietrze i rzucił go o ziemię. Inny biegacz był ciągnięty przez byka kilka metrów po bruku.

Biegi rozpoczynają się o 8 rano, kiedy setki biegaczy, głównie mężczyzn, pędzą obok sześciu byków, gdy szarżują na brukowanych uliczkach miasta.

Bieg kończy się na arenie walk byków, gdzie zwierzęta są zabijane przez profesjonalnych torreadorów. Pojawiają się protesty, by powstrzymać barbarzyńskie występy. Przeciwnicy mówią, że nie można zabijać wielowiekowej tradycji. Inni dodają, że chodzi o biznes, turyści na to święto zjeżdżają do Pampluny z całego świata.

Od 1910 roku w tym świecie zginęło szesnaście osób. Ostatnia śmiertelna ofiara to 27-letni Hiszpan zabity przez byka w 2009 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska