https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kolejny eksperyment procesowy w Suszku. Będą ustalać, jak zginęły harcerki

oprac. MW-G
Po raz drugi prokuratura przeprowadzi eksperyment procesowy, który ma pomóc ustalić dokładnie okoliczności śmierci harcerek na obozie w Suszku. Przypomnijmy, nastolatki zginęły podczas nawałnicy z 11 na 12 sierpnia 2017 roku. Prokuratura chce ustalić, czy zachowano wszystkie procedury ewakuacji.
Po raz drugi prokuratura przeprowadzi eksperyment procesowy, który ma pomóc ustalić dokładnie okoliczności śmierci harcerek na obozie w Suszku. Przypomnijmy, nastolatki zginęły podczas nawałnicy z 11 na 12 sierpnia 2017 roku. Prokuratura chce ustalić, czy zachowano wszystkie procedury ewakuacji. Piotr Hukało
Po raz drugi prokuratura przeprowadzi eksperyment procesowy, który ma pomóc ustalić dokładnie okoliczności śmierci harcerek na obozie w Suszku. Przypomnijmy, nastolatki zginęły podczas nawałnicy z 11 na 12 sierpnia 2017 roku. Prokuratura chce ustalić, czy zachowano wszystkie procedury ewakuacji.

Pierwszy taki eksperyment procesowy w Suszku (gmina Czersk, powiat chojnicki) przeprowadzono 18 września 2017 roku. Miał on odtworzyć zdarzenia z pamiętnej nocy z 11 na 12 sierpnia 2017 r., kiedy to podczas nawałnicy zginęły dwie harcerki. Nie przyniósł on jednak odpowiedzi na wszystkie pytania, dlatego prokuratura zdecydowała się na podjęcie kolejnej próby.

Pierwszy eksperyment przeprowadzano w ciągu dnia. Drugi - 7 listopada 2017 roku - przeprowadzony zostanie nocą. Wizja lokalna ma pokazać, jak przebiegała ewakuacja obozowiska podczas nawałnicy, jak udzielano potem pomocy poszkodowanym oraz kto i jaką rolę odegrał w czasie ewakuacji.

Następnie nagrania z przebiegu eksperymentu procesowego w Suszku będą szczegółowo analizowane.

Kierowco! Nie czekaj ze zmianą opon do ostatniej chwili

Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Słupsku. Sprawdza, czy organizatorzy obozu zachowali wszystkie procedury bezpieczeństwa i czy służby odpowiedzialne za ostrzeganie przed zagrożeniem wywiązały się odpowiednio ze swojego zadania.

Przypomnijmy, w obozie w Suszku uczestniczyło 130 harcerzy z łódzkiego okręgu ZHR oraz ośmiu wychowawców. Podczas nawałnicy zginęły dwie harcerki w wieku 13 i 14 lat. Zostały przygniecione przez powalone wiatrem drzewa. 38 kolejnych uczestników obozu trafiło do szpitali. Przez długi czas służby ratownicze nie mogły dotrzeć na miejsce, bo drogi zatarasowały powalone drzewa.

Prokuratura w Słupsku wszczęła postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Śledztwo prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom.

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

T
Trollo
Między miejscowościami Silno i Żalno był krajobraz jak po bitwie. W życiu nie widziałem takich zniszczeń dokonanych przez wiatr.
g
gość
To samo miałem napisać. Dodam, że jeszcze jeszcze las (drzewa) by się przydał
m
magazynier
Obóz był nad jeziorem Śpierewnik, nieopodal miejscowości Lotyń. To mieszkańcy tej miejscowości pierwsi udzielili pomocy dzieciom. Strażacy natomiast przebijali się z Rytla do Suszka, ( stacja naukowa UŁ), pół nocy by odkryć, że nie ma tam żadnego obozu.
P. S. Czy pieniądze z UMŁ dotarły już do mieszkańców Suszka????
T
Trollo
Jak odtworzą warunki atmosferyczne, które wtedy tam panowały? Z nocą będzie najłatwiej ale skąd wezmą ulewę i huraganowy wiatr?
E
Ech
Wiadomo co się stało, wiadomo dlaczego.
Dalsze ustalenia niczego tak naprawdę nie ustalą.
M
Michał

Dla mnie to proste. Dziewuszki zginęły, bo je przywaliły drzewa. Pytanie jest inne, mianowicie czy dało się coś zrobić, żeby uniknąć śmierci tych dziewuszek. Czy mogły się ewakuować w innym kierunku? Gdzieś tam słyszałem, jakoby Olga spanikowała, bo bała się o bliźniaczkę Maję. Ktoś gdzieś w sieci puścił parę, że widział ten moment, kiedy przybiło Olgę. Brzmiało to tak, jakby Olga stanęła spanikowana, po czym spadła na nią ściana deszczu tak, że nie było widać, co się dzieje, a jak przeszła fala, to dziewuszka już leżała biedna pod drzewem. Joasię przybiło we śnie, w namiocie. To jest tyle, co gdzieś zasłyszałem. Pytanie jest, co można było zrobić, czy nie można było ewakuować się w innym kierunku, albo inaczej...czy ewakuacja w innym kierunku byłaby skuteczna. Wreszcie co należało zrobić, żeby te dziewuszki przeżyły. I czy w ogóle dało się coś zrobić?

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska