We Wrocławiu powiedział, że "Polska potrzebuje ambitnych celów i ram, które zmuszają nas do aktywności. Do niedawna projektem, który uskrzydlał, była perspektywa Euro 2012"...
Przyznam, że mnie zamurowało. Czyżby z tego wynikało, że bez jakichś nadzwyczajnych wydarzeń władza w Polsce nie jest w stanie aktywnie działać? Że bez Euro 2012 tkwilibyśmy w marazmie i byłoby gorzej, niż jest? A czy przypadkiem "ambitnym celem" nie może być po prostu sprawna służba zdrowia, sensowne inwestycje i nowoczesny przemysł?
Zdaniem prezydenta chyba nie. Dowodem jest np. to, że Wrocław będzie Europejską Stolicą Kultury w 2016 r. i to jest właśnie cel, który uskrzydli. Prezydent brnął dalej: "Do niedawna marzeniem było, żeby zaczęły znikać obszary gwałtownego bezrobocia i aby pojawiały się inwestycje infrastrukturalne. Dziś możemy myśleć o sukcesie w zupełnie innym obszarze" - kultury.
Przeczytaj także: Chojnice. Biały człowiek. Czarna rozpacz, czyli Janusz Korwin-Mikke o upadku cywilizacji
Rozumiem satysfakcję prezydenta z przyznania stolicy Dolnego Śląska honorowego tytułu. Ale Bronisław Komorowski, nieodrodny syn Platformy Obywatelskiej, mógłby darować sobie iście gierkowską propagandę sukcesu. Może zmieniłby zdanie odwiedzając powiat lipnowski (27 proc. bezrobocia) albo golubsko-dobrzyński. W tym ostatnim 60 proc. mieszkańców poniżej 35. roku życia nie ma pracy!
To dobrze, że za cztery lata Wrocław będzie Europejską Stolicą Kultury. Cieszę się też, że mieliśmy udane organizacyjnie Euro 2012. Ale najbardziej ambitnym celem, który powinien uskrzydlić władze IIIRP, byłaby - mówiąc słowami prezydenta - rzeczywista realizacja marzeń o znikających obszarach bezrobocia i biedy. To by dopiero dodało nam skrzydeł.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców