Komisja rewizyjna uznała skargę za bezzasadną. W głosowaniu było za taką opcją 5:2. Dwóch radnych wstrzymało się od głosu.
Na posiedzenie komisji wpłynęła opinia prawna dyrektora generalnego urzędu Roberta Wajlonisa, który uznał, że burmistrz nie popełnił błędu, nie użyczając stowarzyszeniu sali na przeprowadzenie konferencji prasowych. Dlaczego? Bo ratusz nie ma obowiązku wspierać tych stowarzyszeń, które nie realizują zadań gminy.
Jak tłumaczył Robert Wajlonis, wsparcie mogłoby nastąpić, gdyby stowarzyszenie wystartowało w konkursie grantowym i realizowałoby zadania gminy. - A co będzie, jeśli ten warunek będzie spełniony, a taka organizacja będzie tak jak PChS krytykować burmistrza? - dociekał Krzysztof Haliżak.
- Krytykować burmistrza może każdy - odpowiadał Wajlonis. - Niezależnie od tego, czy posługuje się kłamstwem czy chamstwem. Jeżeli realizuje zadania gminy, to możemy się nie lubić, ale musimy się traktować zgodnie z obowiązującymi zasadami.
Przeczytaj także: Sąd nie zdążył z wyrokiem dla burmistrza Arseniusza Finstera
- Czyli jeżeli z kolegą Szlangą założę Stowarzyszenie Przyjaciół Eskimosów, a nie dostaniemy grantu z ratusza, to i na salę nie mamy co liczyć? - drążył Haliżak. Wajlonis precyzował, że PChS może liczyć na współpracę z ratuszem, jeśli będzie się zajmować jakąś ważną dla społeczeństwa sprawą, np. agitacją za oddawaniem szpiku.
- Nie muszę być ograniczony sztywno przepisami, by reagować na potrzeby - mówił burmistrz Arseniusz Finster. - Przyszli dziś do mnie licealiści z II LO, którzy chcą prowadzić półkolonie dla dzieci z patologicznych rodzin w czasie wakacji. Powiedzcie, kiedy z takim pomysłem wyszedł PChS? Ja współpracuję z wieloma organizacjami. Problem mam tylko z jedną. Bo ją interesuje tylko polityka, a nie cele społeczne. Ja byłem nastawiony na dialog, ale on był wciąż odrzucany. A jeśli chcą prowadzić działalność polityczną, niech ją sami finansują.
- To ryzykowny zarzut, że zajmują się polityką - wtrącił Rafał Mielecki. - Młodzi Demokraci, którzy na rynku zapraszali do oddawania krwi, też w pewnym sensie realizowali cele polityczne, bo są przecież przybudówką Platformy...
Najdalej poszedł Krzysztof Haliżak, który proponował, by wszystkich traktować jednakowo, czyli nie udostępniać sali nikomu. - My zapłaciliśmy za salę i za nagłośnienie, jak mieliśmy nasze partyjne spotkanie - mówił. - Niech wszyscy tak robią.
- Ale partyjne spotkanie to co innego niż społeczne inicjatywy, jak np. Dzień Seniora - mitygował burmistrz. - Taka postawa hamowałaby wiele inicjatyw.
Czytaj e-wydanie »