
Grudziądzanie wypełnili całą widownię, włącznie z balkonami
(fot. Piotr Bilski)
Na Bajora w Grudziądzu zawsze przychodzi komplet publiczności. Tak było i tym razem.
Nie zjawił się na scenie zapowiadany zespół muzyczny. Był tylko pianista i czasem brzmiała muzyka z play backu. Ale i tak koncert udał się.
Najważniejsze, że Bajor śpiewał na żywo. Głos ma wręcz stworzony do wykonywania piosenek znad Sekwany. W teatrze wypełnionym po brzegi dał koncert "Od Piaf do Garou". Już kiedyś, gdy za namową Wojciecha Młynarskiego wykonał w teatrze "Ateneum" niepowtarzalne utwory belgijskiego barda, Jacquesa Brela, jasne było, że to wymarzony dla niego repertuar.
Głos, nieprzeciętna wrażliwość, aktorska interpretacja sprawia, że publiczność uwielbia Bajora śpiewającego piosenki ambitne, z dobrym tekstem, niosące ważne treści i silne przeżycia.
Koncert w Grudziądzu jeszcze raz to potwierdził. Powróciły piosenki Edith Piaf, Charlesa Aznavoura, Yves Montanda, Gilberta Becaud i Garou... Śpiewający aktor stworzył swój, niezwykły teatr piosenki.

Michał Bajor występuje skromnie, w czerni, ale oddziałuje silnie na widzów
(fot. Piotr Bilski)
Bajor promował w sobotni wieczór swój nowy, podwójny album z piosenkami francuskimi, do tekstów w tłumaczeniu Młynarskiego. To już 17. z kolei płyta artysty. Od wielu lat czekała na nią publiczność. Jego wielbiciele namawiali go, aby nagrał taki właśnie repertuar.
Grudziądzanie rozmarzeni, wzruszeni, wracali do domów z przekonaniem, że był to udany wieczór.
Czytaj e-wydanie »