Gąsawkę opuścił Theodor van Trijp. Jeśli ośrodek wypoczynkowy przejmie nowy właściciel, prawdopodobnie nigdy więcej na Pałukach nie będzie ani Kulajbeczki, ani dziadka Theo.
O tym, co dzieje się w Gąsawce, wielu opowiada pokątnie. Nikt jednak, nawet spośród wieloletnich współpracowników, nie chce oficjalnie wypowiedzieć się do "Pomorskiej". Nieoficjalnie mówią sporo. - Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że Holendrów w Gąsawce może w ogóle nie być. Oni przecież tak zżyli się z terenem... Każdy z moich znajomych nie myślał inaczej niż tylko, że zostaną tu na zawsze - mówi jedna z mieszkanek Gąsawy.
Theo wyjechał z Polski - jak się dowiedzieliśmy - ok. dwa miesiące temu. Obecnie przebywa w Holandii u swojej siostry. - Zabrał wszystko, co stanowiło jego własność i co mogło zmieścić się w samochodzie. Również zdjęcia i pamiątki - opowiada nam jeden z ich bliskich znajomych i dodaje: - Ale wiem, że tęskni za Gąsawką. Niemal codziennie pisze maile z Holandii. W końcu zostawił tu swoje 13 lat życia.
Kto jest sterem?
W Gąsawce coś zaczęło się dziać od ubiegłego roku. - Nie było już widać dobrej, wieloletniej współpracy między Theo a Ludym - mówi ich znajoma.
Stoiska Holendrów nie było podczas ostatniego festynu archeologicznego w Biskupinie. Jeszcze przed wakacjami odeszła z pracy przy barze związana przez kilka lat z Gąsawką pani Basia.
Obecnie w Gąsawce "sterem" jest Justyna Kaliska i Ludy Hurenkamp, którzy znani są również jako członkowie zespołu muzycznego "Black&White".
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ośrodek (a ściślej budynki, bo ziemia jest oddana w wieczyste użytkowanie i stanowi własność gminy) miałby zostać sprzedany. Na ten temat nie chce się jednak wypowiadać Ludy Hurenkamp. - Jeśli tak by się stało, Theo poinformował Ludy'ego, że chciałby otrzymać część kwoty ze sprzedaży, bo uważa, że przez 13 lat zostawił tu swoje pieniądze, choćby z otrzymywanej z zagranicy emerytury - opowiada ich współpracownik.
Pomogli wielu z nas
- Rozważałem niedawno wersję kupna budynków w Gąsawce i poprowadzenia ośrodka wspólnie z Holendrami - mówi nasz kolejny rozmówca. - Ale pomyślałem później, że to już nie na moje lata. Że to jednak wiązałoby się z całkowitym poświęceniem reszty mojego życia Gąsawce, żeby ten ośrodek znów tętnił. A na to jednak na moim etapie życia za późno...
Co dalej z Gąsawką? Wielu zadaje sobie to pytanie, bo wielu przyjaźniło się z Theo i Ludym, a i oni sami niejednokrotnie pomagali mieszkańcom Pałuk - przekazując sprzęt dla niepełnosprawnych czy meble do czyjegoś domu.
- To miejsce dałoby się wskrzesić - mówi dawny, stały bywalec Gąsawki. - Choćby dlatego, że to jedno z najpiękniejszych, weekendowych miejsc wypadowych w powiecie żnińskim. Należałoby jednak najpierw zrobić w ośrodku generalne porządki - ze stałymi współpracownikami w biznesie, a także w sensie dosłownym - dać miejscu więcej przestrzeni, naprawić uszkodzony sprzęt, przeprowadzić remont w domkach... A na końcu przywrócić Gąsawce dawny klimat - z dobrym jedzeniem, dobrą muzyką i życzliwością gospodarzy.