Kończy się proces o zamordowanie Piotra Karpowicza, dyrektora PZU w Bydgoszczy. Prokurator żąda wysokich kar, obrońcy - uniewinnienia oskarżonych.
O zlecenie zabójstwa Karpowicza, zastrzelonego na parkingu ubezpieczalni w Bydgoszczy, oskarżono Tomasza G., biznesmena, rzekomego zleceniodawcę mordu, Henryka M., ps. Lewatywa, Adama S., ps. Smoła oraz Krzysztofa B. i Tomasza Z. Na ich winę nie było jednak żadnych bezpośrednich dowodów. Prokuratura mogła opierać się jedynie na zeznaniach świadków.
Wczoraj głos zabrały strony. - To był ciąg poszlak, który nie został w żaden sposób przerwany - tłumaczył prokurator, który zażądał dożywocia dla Adama S. i Henryka M. Tomasz G., Krzysztof G. i Tomasz Z. mieliby trafić do więzienia na 25 lat. Obrońcy mówią jednym głosem: - Nie ma dowodów materialnych, nie można opierać się tylko na zeznaniach świadków.