Gdzie dwóch przewoźników się bije, tam korzysta pasażer, dlatego szczęście mają m.in. mieszkańcy okolic Chodcza, Izbicy Kujawskiej i Radziejowa. Po tamtejszych drogach jeżdżą autobusy nie tylko Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej, ale i prywatnych przewoźników, dlatego mieszkańcy zdani na podróże autokarami płacą mniej.
Różnice w cenach biletów są spore. Za przejechanie dziesięciokilometrowego odcinka tam, gdzie niepodzielnie "króluje" PKS zapłacimy 3,60 zł. Na trasach obsługiwanych przez prywatnych przewoźników - 2,50 zł. Jeśli ktoś codziennie dojeżdża do pracy, miesięcznie może wydać na bilety nawet 50 zł więcej!
- Możliwe są różnice w cenach biletów rzędu pięćdziesięciu groszy, a nawet złotówki - wyjaśnia Andrzej Stasiak, dyrektor włocławskiego PKS. Skąd takie rozbieżności?
Jak wyjaśnia dyrektor, aby zachęcić klientów do korzystania z usług firmy. A to, że niższe ceny obowiązują tylko na kilku trasach, dyrektor PKS tłumaczy "normalną reakcją marketingową na to,co dzieje się na rynku".
Inne zdanie mają pasażerowie. - To po prostu nieuczciwe zagrywki PKS-u - mówi nasz Czytelnik. Jego zdaniem firma obniża ceny, by zniszczyć konkurencję. - PKS stać na takie promocje. A gdy zniszczy prywatnego przewoźnika, znów podniesie ceny - przekonuje mężczyzna.
Dyrektor Stasiak nie widzi niczego złego w obniżaniu cen na niektórych kursach. - Niczego nie ukrywamy, cenniki z numerami kursów zamieszczamy nawet na stronie internetowej - mówi. I dodaje, że dobrze, gdy konkurencja poprawia sytuację pasażerów. - Martwi mnie jednak, że niektórzy przewoźnicy
stosują nieuczciwe praktyki - mówi dyrektor.
Zalicza do takich praktyk niewyposażanie prywatnych autokarów w kasy fiskalne, niezamieszczanie rozkładów jazdy. - Z takimi nieuczciwymi przewoźnikami nie jesteśmy w stanie konkurować - dodaje Andrzej Stasiak.
A pasażerowie i tak się dziwią, że za przejechanie odcinka od 26 do 30 km autobusem PKS mogą zapłacić 5,20 albo 6,90 zł. Bo przecież cena paliwa i inne koszty, które ponosi przedsiębiorstwo, nie zmieniają się w zależności od tego, w którym kierunku autokar jedzie. Uważają więc, że takie same stawki powinny obowiązywać na wszystkich trasach. Nie tylko tam, gdzie jest konkurencja.