- Jest Pan zawiedziony swoim wynikiem wyborczym?
- Dlaczego miałbym być zawiedziony? Jak na tak krótki okres w polityce to blisko jedenaście tysięcy głosów (10.011 głosów - red.) jest wynikiem dobrym. Zwłaszcza przy tak niskiej frekwencji i niewielkiej sumie, jaką wydałem na kampanię (ok. 30 tys. zł - red.).
- Ale jednak się Pan nie dostał?
- Ale przysporzyłem partii sporo głosów i dorzuciłem swoją cegiełkę do ogólnego wyniku platformy.
- Czyli się Pan nie zniechęca?
- Absolutnie. Dlaczego? Powtarzam, to bardzo dobry wynik przy tak młodym wieku (31 lat - red.). Teraz czekam na propozycję, bo myślę, że pomogłem PO i liczę, że zostanie to docenione.
- To jakiego stanowiska się Pan spodziewa?
- Trochę żartuję z tą propozycją. Ale, z drugiej strony, mam spory dorobek i doświadczenie. Taki kapitał powinien być wykorzystany.
- Mówi Pan o dorobku i doświadczeniu, a z drugiej strony podkreśla młody wiek. Czy to się nie kłóci?
- Nie. Chodzi o ogólny dorobek życiowy i zawodowy. Od dziesięciu lat pracuję i zebrałem doświadczenia w wielu miejscach. Także w administracji rządowej i pracy społecznej.
- No to gdzie byłoby najlepiej spożytkować te doświadczenia?
- Start w eurowyborach był dla mnie kierunkowy. To było coś co chciałem i potrafiłbym robić. Mam doświadczenia z Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Obrony Narodowej i w tych sferach dobrze się czuję. Ale najważniejsza jest dla mnie możliwość pracy dla kraju.
- Wiele osób uważa, że Pańskim głównym atutem jest ojciec, prezydent Bydgoszczy.
- To media próbowały wywołać takie wrażenie. Zwracano tylko uwagę na moje nazwisko, a pomijano choćby fakt, że byłem szefem gabinetu politycznego ministra Sikorskiego czy pracowałem społecznie. Wszyscy o tym zapomnieli.
- Nazwisko pomogło w wyborach?
- Jestem dumny z tego, jakim prezydentem jest mój ojciec, ale nie jestem tylko synem prezydenta. I myślę, że udowodniłem to w tych wyborach, gdzie ludzie głosowali na mnie, jako na konkretną osobę.
- A myśli Pan, że jako konkretna osoba z innym nazwiskiem zdobyłby Pan więcej czy mniej głosów?
- Myślę, że gdyby ojciec faktycznie mnie promował, to zdobyłbym więcej. Tak nie było i to jest tylko mój wynik.
- Do zobaczenia w następnych wyborach?
- Tak. Praca w polityce, to jest praca dla Polski i regionu. To chcę robić.
- Jakiekolwiek wybory? Byleby zdobyć mandat?
- Nie, myślę o starcie wyborach parlamentarnych lub kolejnych unijnych. Samorządowe wykluczam, bo dla miasta i regionu można zrobić bardzo dużo pracując społecznie. Nie trzeba być samorządowcem.