Zobacz wideo: Takie są kary dla pijanych kierowców.
- Pandemia pandemią, ale bilety w środkach komunikacji miejskiej kasować trzeba - zwraca uwagę Czytelnik. - Jeżdżę na dłuższej linii autobusowej od trzech tygodni i ani razu w pojeździe nie pojawił się kontroler.
Kto nas właściwie sprawdza?
Na to samo zwraca uwagę Czytelniczka korzystająca z tramwaju jeżdżącego do Fordonu.
Problem z kontrolerami i sprawdzaniem, czy mamy skasowany bilet, polega na tym, że w praktyce w Bydgoszczy służby sprawdzającej opłaty za przejazd autobusem czy tramwajem prawie nie ma. Od czasu wybuchu w ub. roku pandemii firma Rewizor z Trójmiasta już nie sprawdza biletów - zdecydowała o tym, że ze względu na bezpieczeństwo pracowników wycofuje się z bydgoskiego rynku. - Chcąc zachować ciągłość kontroli, zdecydowaliśmy się na podpisanie umów z własnymi kontrolerami. Teraz robią to osoby zatrudnione przez Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej - informował Tomasz Okoński, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej.
5 tysięcy mandatów przez pół roku
I tak kontrolerów dziś jest więcej niż jeszcze w ub. roku, ale i tak mało - na całe miasto... dziewiętnaścioro. A było o troje mniej. Forma zatrudnienia pozostawia wiele do życzenia.
- To umowa o pracę oraz umowa zlecenie - informuje Wojciech Nalazek, p.o. dyrektora Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej.
W dodatku kontrolerom jest jedno, ilu gapowiczów zatrzymają, bo nie dostają prowizji "od łebka".
W ub. toku średnio w miesiącu za przejazd komunikacją miejską bez ważnego dokumentu przewozu wpływy z dodatkowych opłat wynosiły ok. 25 tysięcy złotych w miesiącu. Od stycznia do końca czerwca 2021 wystawiono w Bydgoszczy 5018 tzw. opłaty dodatkowej za brak ważnego biletu. To mniej więcej taki sam wynik, jak w pandemii ub. roku. Kwota nałożonych opłat dodatkowych za pierwsze pół roku opiewa na 1,2 mln zł.
Forma kontroli biletów nie ulegnie zmianie. - Na chwile obecną nie planujemy ogłaszania przetargu w zakresie kontroli - informuje ZDMiKP.
Kwarantanna zrobiła swoje
Już pierwsze ograniczenia epidemiologiczne mocno wpłynęły na spadek sprzedaży biletów komunikacji miejskiej i tym samym mocno ograniczyły wpływy do budżetu miasta. Straty z tego tytułu wyniosły na starcie kilka milionów złotych:
- w pierwszym okresie obostrzeń poziom sprzedaży spadł do ok. 20 proc. wartości bazowe występującej w warunkach „normalnych",
- w drugiej połowie kwietnia 2020 poziom sprzedaży wyniósł ok. 30 procent;
- na początku maja poziom sprzedaży wynosił tylko ok. 40 procent.
Wszyscy dokładają do przejazdów
Straty na biletach z powodu mniejszego ruchu w środkach komunikacji miejskiej i mniejszej liczby wyłapanych gapowiczów zbiegają w się teraz z postulatami podwyżek zgłaszanymi przez pracowników Miejskich Zakładów Komunikacyjnych. Wiadomo, że podwyżki dostaną - ale czy będą podwyżki biletów? Cen przejazdów idą w górę w wielu miastach, zwraca uwagę Andrzej Arndt, szef Forum Związków Zawodowych w regionie. W Toruniu opłaty za przejazd wzrosły z 3 złotych do 3,40 zł.
Niezależnie od aktualnych cen i podwyżek wszystkie miasta do pracy komunikacji miejskiej dokładają - i to od 2 do nawet 4 zł do każdej złotówki z biletu, obliczył Portal Samorządowy.
