- Jaką ma pan wizję prowadzenia klubu?
- Rewolucji nie będziemy robić. Postaram się kontynuować dzieło Andrzeja Kończalskiego, jestem pełen uznania dla jego zasług. Chcemy utrzymać dotychczasowy poziom, jeśli chodzi o kadrę zawodniczą. Nie da się ukryć, że stoi przede mną trudne zadanie. Na razie mamy mniejszy budżet niż w ubiegłym roku. Prowadzę intensywne rozmowy z kilkoma kluczowymi firmami, jeśli zakończą się pomyślnie, to będziemy mieć nawet ciut więcej pieniędzy niż przed rokiem.
- Pilną sprawą jest lodowisko, 20 lipca zawodnicy powinni wyjechać na taflę, czy to jest realne?
- Na razie mamy zagwarantowany termin 2 sierpnia ze względu na remont Tor-Toru, ale zarówno z firmą Erbud (wykonawca - przyp. red) jak i z MOSiR-em jesteśmy w dobrych kontaktach i jeśli tylko pojawi się możliwość zamrożenia lodu i kontynuowania prac, to wejdziemy na taflę na treningi.
- Prezesem często wybiera się osobę wpływową, która w razie kryzysu będzie w stanie z własnej kieszeni utrzymać płynność finansową klubu. Czy pan do takich należy?
- Trudne pytanie Jestem sponsorem klubu, wspieram TKH od dwóch lat. W krytycznej sytuacji jestem gotów wspomóc klub własnym kapitałem, ale mam nadzieję, że do żadnego kryzysu nie dojdzie. Po to działamy w Klubie 100, by unikać takich sytuacji.
- Jakie ruchy kadrowe jeszcze czekają TKH?
- Myślimy o obcokrajowcu i być może sięgniemy po kogoś z Unii Dwory, ale jeszcze za szybko na konkrety.
