Dlaczego Tarpan Mrocza wciąż wychodzi na murawę mimo braków kadrowych i oczywistej przepaści sportowej? Powód jest prosty – klub walczy o uniknięcie degradacji o dwie klasy rozgrywkowe. Jeśli dogra sezon do końca, ma szansę wystąpić w przyszłym roku w 5 lidze kujawsko-pomorskiej, zamiast zostać zdegradowanym od razu do A-klasy.
Jednak cena za tę walkę jest zbyt wysoka. Kolejne mecze, w tym ten sobotni z liderem 4. ligi – Tłuchowią Tłuchowo, grożą kolejnymi dwucyfrowymi porażkami i biciem niechlubnych rekordów, który ośmieszają nie tylko klub, ale i cały Kujawsko-Pomorski futbol. W regionie, który nie ma przedstawiciela ani w PKO Ekstraklasie, ani nawet w I lidze, takie obrazy tylko pogłębiają sportową marginalizację.
Do działania postanowił przystąpić Adam Lyczmański, były sędzia międzynarodowy, ekspert Canal+ i nowy członek zarządu Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej.
– Mam zamiar na wtorkowym posiedzeniu zgłosić wniosek o "odpuszczenie" trzech ostatnich spotkań Tarpanowi i wyrażenie zgody na ich grę w sezonie 2025/26 w lidze okręgowej. Pod warunkiem, że klub nie sprzeda licencji, o czym ostatnio coraz częściej się mówi, tylko będzie kontynuował grę jako Tarpan" – zapowiada NaM Adam Lyczmański.
– Dostaję wiele sygnałów z klubów, środowiska i kibiców. Ludzie chcą zatrzymać tę niepoważną sytuację. To już nie ma nic wspólnego z duchem sportu, z rywalizacją. To profanacja piłki nożnej. Czas powiedzieć dość" – dodaje były sędzia.

W nadchodzących dniach okaże się, czy zarząd K-PZPN znajdzie rozwiązanie, które zatrzyma spiralę kompromitacji i pozwoli z szacunkiem zakończyć ten trudny sezon. Decyzja może być precedensem, ale też ważnym sygnałem – że Kujawsko-Pomorska piłka nie zamierza dłużej być obiektem kpin.
