- Od połowy kwietnia będziemy uwalniać kolejne sektory gospodarki, żeby ona mogła ruszyć - powiedział w piątek rzecznik Ministerstwa Zdrowia, Wojciech Andrusiewicz. Czy to oznacza, że obostrzenia będą łagodniejsze dla społeczeństwa?
Dotychczasowe rekomendacje i zakazy obowiązują do 19. kwietnia. Dotyczą one m.in.:
- ograniczenia przemieszczania się
- restrykcji dot. zakupów w sklepach
- zakazu wstępów do lasów, parków, bulwarów itp.
- ograniczonej liczby osób w komunikacji publicznej
Z kolei do 26. kwietnia zamknięte są szkoły, przedszkola i żłobki, a także odwołane są zajęcia na uczelniach wyższych.
Od czwartku, 16. kwietnia w życie wchodzi przepis o obowiązku zasłaniania nosa i ust np. za pomocą maseczek ochronnych lub chust. To także jedno z działań rządu na ew. "poluzowanie" restrykcji, co wiąże się także ze zwiększoną liczbą osób w przestrzeni publicznej.
Kluczowa dla naszego społeczeństwa ma być data 20. kwietnia. Wówczas kończy się czas obowiązujących obostrzeń i albo rząd je znowu przedłuży, albo niektóre z nich będą łagodniejsze. Wszystko zależy od tego, jaki będzie przyrost zachorowań w czasie świąt wielkanocnych.
Premier Mateusz Morawiecki ma już plan na pierwsze kroki w kierunku uwalniania gospodarki. Oficjalnie ma on zostać przedstawiony tuż po świętach. Jednak o nieoficjalnych szczegółach poinformowało już radio RMF.
Jeśli przyrost zachorowań nie będzie większy, to od 20. kwietnia zwiększona zostanie możliwa liczba osób w sklepach. Wówczas limit ma zależeć nie od liczby kas, a od powierzchni sklepu. Do życia mają wrócić także salony fryzjerskie i kosmetyczne. Otwarte mają zostać też sklepy odzieżowe, ale w nich będzie obowiązywał restrykcyjny limit klientów, a każdy będzie musiał mieć na sobie rękawiczki i maseczki.
