Z Korsuniem Szewczenkowskim trwa wymiana korespondencji nie od dziś, bo przecież to miasto partnerskie Chojnic i kontakty nie są na pewno aż tak zażyłe jak z Emsdetten w Niemczech, ale jednak są. - Dostaliśmy pismo od nowego starosty Korsunia i nowego przewodniczącego rady powiatu - relacjonuje Roman Guzelak, szef Promocji Regionu Chojnickiego. - Zwrócili się do miasta i do powiatu, a także do samych mieszkańców z prośbą o pomoc.
Jak relacjonuje Guzelak, w Korsuniu, mimo tego że nie jest on objęty działaniami wojennymi, sytuacja jest bardzo napięta. Mieszkańcy przeżywają doniesienia z frontu i boją się o swoich, którzy uczestniczą w walkach. Ponad setka wyjechała na wschód.
- Potrzebne jest praktycznie rzecz biorąc wszystko - pościel, ręczniki, bielizna, artykuły do higieny, papcie, skarpety, używane telefony, mikrofalówki, śpiwory, witaminy, zupy, gorące kubki, pasztety itp. - wymienia szef Promocji. - Będziemy realizować takie zamówienie. I to decyzja każdego z nas, czy zechce pomagać, czy nie. Jeśli ktoś nie chce, wolna wola, niech tylko nie przeszkadza.
Przeczytaj również: W ratuszu nie zapominają o mieście partnerskim na Ukrainie. Są w stałym kontakcie z Korsuniem
Guzelak podkreśla, że pomoc ma być wyekspediowana w możliwie najkrótszym czasie. Ci, którzy chcą, mogą dotrzeć z darami do Promocji Regionu Chojnickiego na Starym Rynku. - Pytano nas często, jak sobie radzimy na granicy - opowiada Guzelak. - Bo bywa tam różnie. Ale zapewniam, że nigdy nie dawaliśmy łapówki, a pomoc zawsze trafiała legalnie. I tym razem dotrze w odpowiednie miejsce, do odpowiednich ludzi.
- Wczoraj rozmawialiśmy z gośćmi z Korsunia - dodaje wiceburmistrz Edward Pietrzyk. - Patrzą pesymistycznie na rozwój wydarzeń. Żyje się coraz trudniej, we znaki dają się dewaluacja, wysokie ceny, są cięcia w emeryturach.
Chojniczanie kończą przygotowanie projektu, który ma wesprzeć ministerstwo kultury. Chodzi o ugoszczenie u nas w sierpniu grupy 20 korsunian, którzy spotkaliby się ze swoimi rówieśnikami i poznaliby region.
Czytaj e-wydanie »