KH Energa Toruń - GKS Katowice 1:10 (0:3, 1:6, 0:1)Bramki: 0:1 Krężołek - Pasiut (3), 0:2 Wajda - Rajamaki, Cimzar (6), 0:3 Rajamaki - Cimzar (20), 0:4 Cimzar - Pasiut (21), 0:5 Cimzar - Makkonen (22), 0:6 Rajamaki - Franssila, Makkonen (24), 0:7 Starzyński - Michalski, Lahde (30), 0:8 Rajamaki (33), 1:8 Sierguszkin (33), 1:9 Mularczyk - Salmi (40), 1:10 Turtiainen - Wajda, Mularczyk (59)KH ENERGA: Spesny (Bojanowski) - Kozłow, Jeriomienko, Sadrietdinow, Feofanow, Sierguszkin - Zieliński, A. Jaworski, Kalinowski, Fraszko, Wołżankin - Grebieniuk, Smirnow, J. Jaworski, Szkodenko, Minge - Skólmowski, Olszewski. Takiego lania jeszcze w Toruniu nie było w tym sezonie. Wynik jest niespodzianką, bo ostatnio torunianie grali lepiej niż przyzwocie. Wygrali dwukrotnie w Tychach, Sosnowcu, Krakowie i zapewnili sobie ósme miejsce przed decydującą o play off rundą. Katowiczanie do Torunia przyjechali po trzech zwycięstwa z rzędu i potwierdzili wysoką formę. To nie był dzień Patrika Spesnego, który w 22. minucie wpuścił piątego gola i zjechał na ławkę. Zastępujący go Krzysztof Bojanowski miał mnóstwo pracy i już po 2 minutach sam musiał wyciągać krążek z siatki. Trudno obwiniać bramkarzy, po prostu cały zespół rozegrał fatalne spotkanie.
Grzegorz Olkowski