Koszty utrzymania w górę. Kupujemy więc coraz mniej wódki i robimy zakupy w Biedronce [RAPORT Z REGIONU]

Średnie wynagrodzenie w Kujawsko-Pomorskiem wynosi - według GUS - 2998,56 zł, czyli jakieś 2155 zł na rękę.

Czytaj też: Ceny żywności 2011. Podrożała o 5 proc., o tyle samo więcej zarabiamy. Podwyżki zjadły podwyżki!

Średnia płaca. Podbija ją budżetówka

- Bardzo chcielibyśmy za tyle pracować - piszą internauci na forum Strefy Biznesu, gdy tylko podajemy informacje o statystycznych zarobkach. Twierdzą, że w regionalnych firmach mogą liczyć na 1000 -1600 zł netto.

- Statystyczne, wygórowane pensje zawdzięczamy przede wszystkim zatrudnionym w budżetówce - uważa Andrzej Sadowski, ekspert z Centrum im. Adama Smitha. - Tutaj płacą bez względu na wydajność i częściej też można liczyć na podwyżki. W przypadku prywatnych firm tak prosto nie jest! Żeby mieć pieniądze, trzeba najpierw wypracować zysk. A jeśli na przykład jest przestój w fabryce?

O tym, że w sferze budżetowej płacą lepiej niż w prywatnym sektorze, można przekonać się sięgając po najnowszy raport portalu Pracuj.pl dotyczący dochodów służb mundurowych. I tak np. najniższy w wojskowej hierarchii szeregowy otrzymuje miesięcznie 3100 zł brutto pensji zasadniczej. Do tego dochodzą oczywiście dodatki, czyli - jak wymienia portal Pracuj.pl - m.in. na mieszkanie, zagospodarowanie, uposażenie roczne, nagrody jubileuszowe czy wczasy pod gruszą.

Czytaj też: Zarobki w wojsku. Płacą dużo więcej niż w prywatnych firmach [stawki]

Nawet w porównaniu ze statystycznym wynagrodzeniem w sektorze naszych przedsiębiorstw - 2998 zł brutto - wojsko oferuje konkurencyjne zarobki. Nic więc dziwnego, że za pracą w armii opowiada się coraz więcej młodych ludzi. Nie każdy jednak ma taką szansę. Wręcz przeciwnie, wielu musi harować za dużo mniej i cieszyć się, że w ogóle mają pracę. - Jesteśmy trzecim na świecie, po Koreańczykach i Amerykanach, najbardziej zapracowanym narodem, Japończycy są za nami - mówi Sadowski. - Niestety, nie znaczy to wcale, że dzięki temu stać nas na wszystko.

Najnowszy raport GUS nie pozostawia złudzeń. Nie każdy zatrudniony Polak żyje godnie. A, jeśli jeszcze spłaca raty, m.in. na mieszkanie w drożejących frankach, coraz mniej mu zostaje w portfelu.

Koszty utrzymania. Co wkrótce podrożeje?

Wzrastające koszty utrzymania dają się nam wszystkim we znaki. W tym roku ceny rosły w galopującym tempie. Opłaty za czynsz poszły w górę o ponad 4,2 proc., za energię - 5,1 proc., transport - 4,2 proc. GUS podał, że w czerwcu ceny żywności były o 5,1 proc. wyższe niż przed rokiem. Są i takie produkty, które w porównaniu - rok do roku - podrożały o kilkadziesiąt procent, np. niektóre owoce i warzywa. Nie wiadomo również, jak ulewne lipcowe deszcze wpłyną na dalsze ceny produktów rolnych.

Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej przewiduje, że pod koniec roku mogą jeszcze podrożeć: mięso, przetwory z mleka oraz oleje. Żywność na koniec roku może kosztować więcej o 6 proc. w porównaniu z grudniem ub.r.

Trudno się więc dziwić, że Polacy rezygnują z mniej pilnych wydatków, np. piwa, wódki i soków i coraz częściej robią zakupy w tanich sklepach, Biedronce czy Lidlu.

 Andrzej Sadowski komentuje, że wydatki są zbyt wysokie, a niektórzy zarabiają zbyt mało. - To przede wszystkim ci, którzy otrzymują najniższą minimalną pensję, czyli 1386 zł brutto, tj. ok. 1000 zł na rękę. Oczywiście, firmy mogłyby im płacić więcej, ale praca jest opodatkowana, jak wódka, papierosy i paliwo. Jej koszty to kilkadziesiąt procent miesięcznie. Jeśli ktoś dostaje na rękę 1000 zł, szef musi prawie jeszcze raz tyle odprowadzić do budżetu.

Szara strefa: cieszą się i pracownik, i szef

Inna sprawa, że wielu pracodawców tylko formalnie płaci najmniej. Chcąc uniknąć wysokich kosztów, część pieniędzy daje bezpośrednio do ręki. Wtedy i pracownik, i szef, mają więcej w kieszeni. - Skala tego zjawiska musi być duża, skoro sam rząd szacuje, że w ostatnich dwóch latach szara strefa wzrosła o kilkanaście procent.ędzie jeszcze gorzej, gdy od stycznia najniższe wynagrodzenie sięgnie 1500 zł brutto - twierdzi ekspert z Centrum im. A. Smitha.

Wysokie podatki wypychają ludzi poza oficjalny rynek pracy. Wielu zarabia na czarno, choć część z nich oficjalnie rejestruje się jako osoby bezrobotne, by np. korzystać z darmowej służby zdrowia.

Tę grupę społeczną GUS wskazuje jako najbardziej zagrożoną ubóstwem. Mamy jedną z najwyższych stóp bezrobocia w kraju, w naszym regionie to 15,8 proc. (ponad 133 tys. osób). GUS informuje, że poniżej poziomu egzystencji żyje 16 proc. Polaków, którzy mają w rodzinach jedną osobę bez stałego zajęcia. Jeżeli wszyscy pracują, odsetek ten wynosi 5 proc. Zaś 30 proc. bardzo ubogich to tacy, którzy żyją z zasiłków z opieki społecznej. Nie lepiej przedstawia się sytuacja w rodzinach ze stałymi dochodami. Ze skrajnym ubóstwem boryka się 10 proc. rencistów, 4 proc. emerytów i 9 proc. rolników. W szczególnie trudnej sytuacji są rodziny wielodzietne.

Liczby te wskazują również, że większości z nas nie wiedzie się najgorzej. Są więc i tacy, którzy dobrze zjedzą, kupią nowy samochód czy wyjadą na zagraniczne wakacje, choć raczej niechętnie się tym chwalą. 

Czytaj też: W Kujawsko-Pomorskiem rośnie armia milionerów. Rekordzista zarobił... 45 mln zł