Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krajna Sępólno pokonała Tucholankę. Beznadziejne zachowanie kibiców z Tucholi

Tekst i fot. Piotr Pubanz
Bezpośredni pojedynek dwóch Tomaszów, Skonieczny w objęciach Kaczyńskiego
Bezpośredni pojedynek dwóch Tomaszów, Skonieczny w objęciach Kaczyńskiego
W typowo jesiennej aurze przyszło inaugurować wiosenną rundę V ligi piłkarzom Tucholanki i Krajny. Po meczu walki z pełną zdobyczą punktową schodzili z boiska goście.

TUCHOLANKA TUCHOLA - KRAJNA SĘPÓLNO 1:4 (0:1)

Bramki: Mateusz Danielek (85) oraz Kamil Dankowski (45. k, 63),Tomasz Mrugalski (74), Maciej Lipiński (81)
Tucholanka: Dąbrowski - Ostrowski, Szulc, Babiński, Chyrkowski - Urowski (T.Klunder), L.Skonieczny, M.Klunder, Kuligowski (Pozorski) - Wiśniewski (Danielek), T.Skonieczny (Kociński).
Krajna: Bąkowski - Czerechowski, M. Dankowski, Kosmela, Gacka - Kaczyński (Majtczak), Lipiński, Dądela (Kujawa), Gburczyk - K. Dankowski, Mrugalski.
Żółte kartki: Babiński, Kuligowski, M.Klunder, Wiśniewski - Dądela, Mrugalski

Od początku meczu lepiej na murawie prezentowali się goście. Już w 2. minucie Tomasz Mrugalski uciekł prawą stronę, wykładając piłkę Gburczykowi, ten jednak minimalnie się do niej spóźnił. Gospodarze odpowiedzieli mocnym uderzeniem M.Klundra z wolnego, ale Bąkowski był na posterunku. Chwilę potem nastąpiła podobna akcja, jak ta z 2. minuty, tym razem jednak Gburczyk zdołał oddać strzał, ale Dąbrowski nie miał problemów z jego obroną. Kolejną groźną akcję przeprowadzili miejscowi, a wychodzącego na czystą pozycję Wiśniewskiego w ostatniej chwili powstrzymał Kosmela. W 32. minucie w znakomitej sytuacji był K.Dankowski. Po dokładnym podaniu od Mrugalskiego znalazł się sam na sam z wybiegającym poza pole karne Dąbrowskim. Zamiast lobować bramkarza Tucholanki strzelił niecelnie po ziemi. W odpowiedzi z wolnego groźnie uderzał L.Skonieczny, jednak Bąkowski zdołał wybić futbolówkę na róg. Gdy wszyscy czekali już na gwizdek oznajmiający przerwę nie popisał się Kuligowski, pociągając za koszulkę w polu karnym Gburczyka. Sędzia bez namysłu wskazał na wapno, a K.Dankowski dał Krajnie prowadzenie.

Decydująca o losach spotkania okazała się 60. minuta. Z rzutu wolnego uderzał M.Klunder, piłka trafiła w rękę stojącego w murze Lipińskiego, a sędzia mimo protestów Krajan wskazał na jedenastkę. Strzał L.Skoniecznego pięknie obronił Bąkowski i od tego momentu goście dostali wiatru w plecy. Kilkadziesiąt sekund po przestrzelonym karnym sytuacji sam na sam z Dąbrowskim nie zmarnował K.Dankowski. Dziesięć minut później do piłki podawanej z autu przez Kaczyńskiego najwyżej wyskoczył Mrugalski, pakując ją pod poprzeczkę, a w 82. minucie celnym uderzeniem z wolnego popisał się Lipiński. W końcówce spotkania rozluźnieni wysokim prowadzeniem gracze z Sępólna nie upilnowali młodziutkiego Danielka, który ustalił wynik spotkania.

Po meczu trenerzy obu drużyn byli w zupełnie odmiennych nastrojach.

Trener Krajny Maciej Lipiński.
- Trochę obawialiśmy się tego spotkania, bo większość sparingów rozegraliśmy na sztucznej murawie w Bydgoszczy, a tu czekała nas potyczka na ciężkim, podmokłym boisku. Wszystko jednak zakończyło się po naszej myśli i nie ukrywamy swej radości. Mecz pewnie nie zachwycił kibiców, było więcej kopaniny niż składnej gry, ale najważniejsze, że punkty jadą do Sępólna. Cieszy zwłaszcza fakt, że udało nam się strzelić na wyjeździe cztery bramki.

Trener Tucholanki Wojciech Kociński.
- Z pewnością nie zasłużyliśmy na porażkę różnicą trzech goli, bo takiej przewagi Krajna dziś nie miała. Wiedzieliśmy przed meczem, że nie możemy zbytnio się odsłonić, bowiem nasz rywal dysponuje bardzo szybkimi napastnikami i niestety to potwierdził. Uważam, że o wyniku zadecydowały dwie rzeczy, niepotrzebny faul Jarka Kuligowskiego tuż przed przerwą oraz niewykorzystany karny przez Leszka Skoniecznego. Cóż gramy dalej, a mecz z Krajną to już historia, czeka nas przecież jeszcze 14. spotkań, w których są do wywalczenia 42. punkty.

Kibicować trzeba umieć

Przy okazji regionalnych derbów nie wypada obojętnie przejść obok nagannej postawy młodocianych "kibiców" Tucholanki.

Na mecz przybyła spora grupa fanów obu drużyn. Tradycyjnie już w sektorze gości usiadł burmistrz Waldemar Stupałkowski, byli też radni, włodarze klubu oraz spora rzesza starszych kibiców. Od samego początku musieli oni wysłuchiwać chamskich wyzwisk młodocianych miejscowych pseudokibiców, którzy skupili się na obelgach, a nie na wspieraniu własnych piłkarzy. Doszło nawet do tego, że większość "kibiców" z Tucholi nie zauważyła gola, którego zdobył Mateusz Danielek. Takie zachowanie nie spodobało się działaczom oraz piłkarzom Tucholanki, którzy złożyli stosowne oświadczenie.

"Władze klubu oraz piłkarze odcinają się od chamskiego zachowania kibiców z Tucholi. Jeśli ci młodzi ludzie chcą być naszymi kibicami, to niech dorosną do roli kibica i zagrzewają nas do walki, a nie w chamski sposób skupiają się na obrażaniu wszystkich dookoła".

I jeszcze przestroga dla kibiców Krajny. Zgodnie z Ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych, za wnoszenie lub posiadanie na meczach materiałów pirotechnicznych i innych niebezpiecznych przedmiotów grozi grzywna, ograniczenie wolności od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. W Tucholi obyło się bez kar, ale na innych boiskach może być inaczej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska