Na razie jest apetyt, ale czy coś z tego wyjdzie, nie wiadomo. Nieruchomości PZŻ są w ręku syndyka. - Udało mi się sprzedać spichlerz w Lubni i młyn w Czersku - informuje Marek Wituszyński. - Wycena nieruchomości w Chojnicach opiewała na 1 mln 100 tys. zł, w pierwszym przetargu nie udało się ich sprzedać. Do 29 grudnia czekam na oferty, cena spadła do 880 tys. zł.
Za unijne
Tymczasem architekt miejski Andrzej Ciemiński, gdy dowiedział się, że obiekty miałyby być wyłączone z ewidencji zabytków i sprzedane na przykład na kolejny supermarket, o mało co nie dostał zawału. - To budownictwo z początku XX wieku - mówi. - Świetne pomieszczenia, z drewnianymi stropami, w dobrym stanie, tylko je sensownie zagospodarować.
Joanna Gappa z wydziału integracji europejskiej w ratuszu twierdzi, że na kolejne lata szykuje się sporo kasy unijnej na rewitalizację poprzemysłowych dzielnic miejskich: - Jeśli nada się im nowe funkcje, kulturalne, społeczne czy gospodarcze, to jest szansa na to, by taki projekt zyskał przychylność i otrzymał dofinansowanie.
Z udziałem burmistrza i jego zastępcy odbyła się wizja lokalna, podczas której można było zobaczyć na żywo pracujące jeszcze maszyny i szereg pomieszczeń. Goście byli pod wrażeniem. Ktoś już widział tu galerię malarską, powierzchnię wystawienniczą, miejsce na warsztaty zespołów i kółek. Nawet na mieszkania komunalne, bo pomysł tzw. loftów, czyli ekskluzywnych apartamentów w warunkach chojnickich ma nikłe szanse na realizację. - Będziemy negocjować z sędzią komisarzem, może uda się nam ten majątek przejąć - mówi burmistrz.