W środę, chwilę przed godz. 5 rano strażacy otrzymali sygnał o samochodzie, który uderzył w drzewo przy drodze w podgrudziądzkim Rywałdzie. Pojechali tam strażacy-ochotnicy ze Świecia nad Osą. We wskazanym miejscu zobaczyli mocno rozbite audi A6. W ocenie strażaków, pojazd nadaje się tylko do kasacji. Kierowcy w pobliżu jednak nie było. Strażacy przeszukali okolicę, ale nikogo nie znaleźli.
Czytaj też:
Tragiczny wypadek pod Świeciem. Nie żyją motocykliściJak się okazało, kierowca audi był już w szpitalu. Został tam przewieziony przez pogotowie, jeszcze przed przyjazdem strażaków i policjantów.
- Młody kierowca wracał rano do domu od swojej dziewczyny. Był przemęczony, prawdopodobnie przysnął. Do kraksy doszło, gdy był już blisko rodzinnego domu. Na szczęście, nie odniósł poważnych obrażeń - mówi Hanna Hydzik, zastępująca oficera prasowego grudziądzkiej policji.
Dlaczego kierowcy nie było na miejscu wypadku, gdy dotarli tam strażacy? Bo już po kraksie chłopak zatelefonował do swojego ojca, a ten wezwał na miejsce karetkę. I ratownicy medyczni dotarli na miejsce najszybciej.
Kierowca rozbitego audi był trzeźwy.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje