Mowa o zespole "Krebane", który jest chyba najlepszym ambasadorem gminy Brusy. Od 27 już lat 'Krebane" towarzyszą bruszanom - śpiewają i tańczą, pokazując, że folklor kaszubski jest wart potu i łez. Uczą miłości do "małej ojczyzny", już od maleńkości wpajając, że kaszubskie jest dobre.
Rozsławiają miasto
- Kiedy to minęło - wzdychał na scenie zamienionej w sobotę w karczmę Marek Czarnowski, syn Władysława, obecnie prowadzący zespół. - Ja już nie pamiętam, kiedy to było, jak miałem 27 lat, mamo, a ty pamiętasz?
Czarnowski junior przypomniał, że przez zespół przewinęło się w tym czasie ok. tysiąc osób, szlify zdobywało 120 muzyków, a nie sposób wyliczyć, ile było wojaży, nagród i miłych dni. To dzięki "Krebanom" Brusy i nie tylko one mogą się bawić na Międzynarodowym Festiwalu Folkloru, który rozsławił miasto w świecie.
W kaszubskiej karczmie
Więc mimo że urodziny nie były okrągłe, świętowano z gestem. Koncert stał się miniinscenizacją, bo oto do kaszubskiej karczmy zaglądają co chwilę jacyś goście. Wszyscy weseli, rozbawieni, skorzy do śpiewania i do tańca. W ten sposób "Krebane" pokazali całą swoją siłę - od maluchów, które dopiero raczkują, poprzez nowe grupy z Leśna, Kosobud czy Czyczków, do coraz starszych, na zupełnie Starych Krebanach kończąc. Ale ci ostatni udowodnili, że nie ma co stawiać na nich krzyżyka, bo tańczyli i śpiewali, jakby czas się dla nich zatrzymał.
I nawet Mietek Teca, poszkodowany w wypadku, zagrał z "Krebanami", a na scenę wjechał na wózku. A brawa otrzymał jak nikt inny.
Zauroczeni
Było tego wieczora nie tylko po kaszubsku, bo "Krebane" mają w repertuarze tańce z innych regionów Polski też. A widownia siedziała zauroczona - mamy z dziećmi w wózeczkach, dziadkowie, rodzice i wszyscy ci, którzy są dumni z tego, że mają u siebie takich artystów.