- To musi być nieporozumienie. Oddałem pieniądze w terminie. Proszę "Pomorską" o pomoc w wyjaśnieniu mojej sprawy - mówi nasz Czytelnik.
Pan Marek (nazwisko i adres do wiadomości redakcji) we wrześniu 1996 roku zaciągnął kredyt gotówkowy w Lukas Banku. Pieniądze miał oddać w dwunastu ratach.
- Jako uczciwy człowiek spłaciłem go w całości i w terminie. Przez dziesięć lat nie było żadnego monitu ani interwencji ze strony banku. Uznałem sprawę za zakończoną. Blankiety spłat zniszczyłem, gdyż nie mam obowiązku ich przechowywać w nieskończoność. Aż tu w 2006 roku Lukas Bank dopomina się o spłatę dwóch ostatnich rat. Przez dwa lata byłem nękany wezwaniami do zapłaty. Kiedy nie uległem, a wiem, że niesłusznie, bank skierował sprawę do Sądu Grodzkiego w Inowrocławiu. Odpowiedziałem na pozew i czekam na decyzję sądu. Zwracam się z prośbą do "Pomorskiej" o wyjaśnienie mojej sprawy. Jestem chory na nerwicę, leczę się z tego powodu, jestem na rencie. Dlaczego ja mam odpowiadać za bałagan w banku? - pyta zdenerwowany mieszkaniec gminy Dąbrowa Biskupia.
Sprzedali dług firmie windykacyjnej
O wyjaśnienie sprawy zwróciliśmy się do Magdaleny Tarnas-Kaczmarek, starszego specjalisty ds. Public Relations Lukas Banku we Wrocławiu.
Jak zapewnia, z historii spłat kredytu naszego Czytelnika jasno wynika, że pan Marek spłacił tylko dziewięć z dwunastu wymaganych rat. Ostatnia spłata odnotowana została w maju 1997 roku. Pięć rat zostało uregulowanych w terminie, pozostałe nawet z kilkudziesięciodniowym opóźnieniem. Czterokrotnie w latach 1998-1999 Lukas Bank wysyłał do swojego klienta korespondencję ponaglającą do spłaty zaległej kwoty.
- Czytelnik "Pomorskiej" nie skontaktował się z nami po żadnym z tych monitów. Zatem dług pana Marka, w wysokości 1621,44 zł, w 2006 roku został sprzedany firmie Kruk. Od tego momentu Lukas Bank nie jest stroną w tej sprawie - słyszymy.
Trzeba czekać na decyzję sądu
Iwona Słomska, rzecznik Firmy Windykacyjnej "Kruk", potwierdza, że w 2006 roku firma zakupiła od Lukas banku dług pana Marka.
Od tego czasu korespondencję oraz negocjacje dotyczące spłaty zadłużenia prowadzili pracownicy "Kruka", zgodnie z potwierdzonymi przez bank ustaleniami.
- Wobec jednoznacznego stanowiska banku, który po ponownej weryfikacji potwierdził, że zadłużenie Czytelnika "Pomorskiej" istnieje i jest bezsporne, wystąpiliśmy w tej sprawie na drogę sądową. Otrzymaliśmy już sądowy nakaz zapłaty. Po uzyskaniu informacji, że sąd wydał nakaz zapłaty, pan Marek, zgodnie z przysługującym mu prawem, złożył sprzeciw od tej decyzji. Wkrótce rozpatrzy go sąd. Zatem sprawa ta obecnie toczy się przed niezawisłym sądem, który rozstrzygnie po czyjej stronie leży racja. Tak więc dalsze działania windykacyjne uzależnione są od orzeczenia wymiaru sprawiedliwości - wyjaśnia Iwona Słomska.
Kosztowne opóźnienia
W Federacji Konsumentów przestrzegają, że nawet niewielkie opóźnienia w spłacie kredytu mogą się wiązać z dotkliwymi sankcjami. - Co prawda wypowiedzenie umowy, a więc konieczność spłaty całego kredytu, może nastąpić dopiero w przypadku opóźnienia z płatnością dwóch pełnych rat, jednak nawet mniejsze opóźnienia mogą okazać się niezwykle kosztowne. Banki mają prawo naliczyć wysokie karne odsetki, a nawet dodatkowe opłaty.
Banki weryfikują wszystkie kredyty
Jak dodaje, banki co kilka lat standardowo weryfikują, czy wszystkie wynikające z zawartych umów należności zostały uregulowane.
Jeśli tak nie jest, dochodzą wszelkich niespłaconych kwot albo w drodze polubownej, albo sądowej albo sprzedając wierzytelność nowemu wierzycielowi, któremu przysługują identyczne prawa jak temu pierwotnemu. Zatem może negocjować spłatę zadłużenia na drodze polubownej lub złożyć pozew do sądu i po uzyskaniu sądowego nakazu zapłaty opatrzonego tytułem wykonawczym skierować sprawę do komornika.