https://pomorska.pl
reklama

Kredyt złotowy też może być darmowy

Materiał informacyjny KANCELARIA RADCÓW PRAWNYCH K&L LEGAL
Frankowicze zyskali już głośne wyroki i medialny rozgłos. Jednak znacznie więcej osób może odzyskać pieniądze dzięki mniej znanej, ale bardzo skutecznej sankcji kredytu darmowego. Dotyczy ona milionów złotówkowych kredytów – także tych hipotecznych. A wiele z nich wciąż nie zostało spłaconych.
emisja bez ograniczeń wiekowych

Sankcja kredytu darmowego (dalej: SKD) może być zastosowana, gdy bank lub inna instytucja naruszyła przepisy ustawy o kredycie konsumenckim. Chodzi głównie o brak wymaganych informacji w umowie, nieprecyzyjne lub niezrozumiałe zapisy (np. o zmianach kosztów),zawyżone koszty (np. opłaty za monity, wezwania, działania windykacyjne), naruszenie obowiązku przedstawienia rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO) czy zaniżenie całkowitego kosztu kredytu lub kwoty do zapłaty. SKD oznacza, że wypłaconą kwotę możemy oddać bez odsetek i prowizji należnych kredytodawcy w ratach. Jeśli łącznie do kredytodawcy wpłaciliśmy już więcej możemy wnosić, by uznać kredyt za spłacony i być wolnym od zobowiązania człowiekiem.

W praktyce, jeśli umowa była napisana niejasnym językiem, zawierała ukryte koszty albo opierała się na nieczytelnych dla konsumenta mechanizmach, istnieje duże prawdopodobieństwo, że można zastosować SKD.

Ustawodawca zadbał jednak, żeby nic co na pozór wydaje się proste, takie jednak nie było. Sankcja kredytu darmowego dostępna jest dla każdego konsumenta, ale istnieją pewne szczegółowe uwarunkowania. I tak z dobrodziejstwa SKD mogą skorzystać te osoby, które podpisały umowę kredytu lub pożyczki niezwiązanej z działalnością gospodarczą. Kluczowe są jednak kwoty oraz okresy zawierania umów:

  • do 80 000 zł – w przypadku umów zawartych między 2001 r. a 16 grudnia 2011 r.

  • do 255 550 zł – dla umów od 17 grudnia 2011 r. wzwyż

Dotyczy to zarówno kredytów gotówkowych, konsolidacyjnych, jak i kredytów na remont, od grudnia 2011 nawet przekraczających tę wartość, a niezabezpieczonych hipotecznie.

Skoro wiemy już, kto może skorzystać z sankcji darmowego kredytu, warto teraz odpowiedzieć na pytanie, czym ta sankcja jest. To nic innego jak kredyt, który jest spłacany tylko w wysokości pożyczonej kwoty – bez dodatkowych opłat, odsetek czy prowizji. W praktyce oznacza to, że jeśli konsument zapłacił już więcej niż dostał od banku, może odzyskać nadpłatę. Mamy jednak dwa wyjątki. Konsument nie odzyska pieniędzy za koszty ustanowienia zabezpieczeń, o ile nie są one abuzywne, i odsetek za opóźnienie w spłacie.

Sankcja kredytu darmowego obejmuje też kredyty hipoteczne. Tutaj jednak sprawa jest nieco skomplikowana. Dzieli się nie tylko na kwoty, ale też na wartość kredytu.

Pierwsza grupa, która jest objęta sankcją kredytu darmowego, to konsumenci, którzy zaciągnęli swoje hipoteki w latach 2006 – 2011 i wartość ich umów nie przekraczała 80 tys. zł. Tu nie ma ograniczeń czasowych domagania się należności jeśli nieprawidłowości wystąpiły. Można więc odzyskać wszystko ponad raty liczone jako iloraz między otrzymaną kwotą a ilością umownych rat albo nadwyżki przy przyjęciu, że umowy już nie ma.

Drugą grupę stanowią osoby, które zaciągnęły kredyty hipoteczne od 17 grudnia 2011 roku do 21 lipca 2017 roku. W tym przypadku wartość zobowiązania nie może jednak przekroczyć 255 tys. i 550 zł. Przy zastosowaniu SKD można domagać się odsetek i kosztów za 4 lata wstecz licząc do roku od dnia wykonania umowy w całości.

Wiele umów zawartych zarówno w latach 2006 – 2011 i 2011 – 2017 jest nadal spłacanych, więc duża część konsumentów ma nadal szansę na odzyskanie swoich pieniędzy.

Warto więc sprawdzić swoje umowy bacząc na powyższe wymogi i ograniczenia. Trzeba też pamiętać jeszcze o jednym ważnym, jak nie najważniejszym, elemencie tej układanki. Dla umów od grudnia 2011 r. obowiązuje roczny, ustawowy termin na skorzystanie z sankcji to rok (po tym terminie nawet jeśli zobaczymy wady nie odzyskamy należności chyba że prokonsumencki TSUE wyjaśni w jednej z przekazanych mu spraw, iż ten termin jest za krótki). Tego ograniczenia nie ma dla starszych umów do 80000 zł o ile posiadamy dokumenty pozwalające na ustalenie wysokości przepływów pieniężnych na linii konsument – kredytodawca.

Żeby uświadomić Państwu o jakich pieniądzach mowa i dlaczego tak bardzo sankcji kredytu darmowego obawiają się banki, wykonamy pewną symulację.

W 2010 roku Jan Nowak pożyczył od banku 75 tys. zł na 20 lat. Typowy okres zawierania umowy hipotecznej. Oprocentowanie takiej pożyczki w skali roku nie przekraczało wtedy 8 proc (dziś przy obecnych stopach to ponad 11% w skali roku). Bank, pożyczając Nowakowi pieniądze, doliczył sobie standardowo 2 proc. prowizji, czyli równe 1 tys. 500 zł, które skredytował. Przez piętnaście lat konsument oddał bankowi ok. 95 300 zł. Korzystając z SKD Nowak ma do wyboru:

  • albo uznać, że należność spłacił w całości i dochodzić „górki” 21800 zł (bo przecież prowizja też się nie należy)

  • albo żądać ustalenia, że jego rata wynosi 306,25 zł i zażądać zwrotu nadwyżki ponad tę kwotę od każdej wpłaconej raty wstecz.

Prawda, że jest to kuszące?

Sankcja darmowego kredytu jest też lepszym rozwiązaniem od unieważnienia umowy jeśli nie oddaliśmy wypłaconej kwoty albo potrzebujemy gotówki. Decydując się bowiem na to drugie rozwiązanie musimy zakładać, że w przypadku wygranej będziemy musieli jednorazowo rozliczyć się z bankiem co do kwoty wypłaconej. Sankcja kredytu darmowego jest korzystniejsza dla konsumenta, bo nie wymaga znacznych środków w razie skorzystania z niej. Konsument nie musi na żądanie instytucji rozliczyć się z nią jednorazowo w całości.

Dlatego, jeśli kiedykolwiek brali Państwo kredyt w złotówkach – gotówkowy lub hipoteczny – i nie był to kredyt firmowy, warto przejrzeć umowę jeszcze raz. Może się bowiem okazać, że bank powinien nam oddać całkiem spore pieniądze.

Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska