Rzecz działa się przed dwoma tygodniami w miejscowym Sądzie Rejonowym. Pan Krzysio (personalia fikcyjne, bo RODO) stawił się na sali sądowej powodując zgorszenie, jakiego w Ostródzie nie pamiętają od czasu, kiedy krzyżaccy braciszkowie wystawiali pupy wprost z danskerów w zamkowym murze (w związku z naturalna potrzebą).
Takoż pan Krzysio miał czelność przyjść się sądzić w krótkich spodenkach. Sąd wybrykiem pana Krzysia poczuł się do cna zgorszony, a za haniebne naruszenie powagi urzędu poprzez obnażanie nóg ukarał przedsiębiorcę 200-złotową kara porządkową. I na nic zdały się tłumaczenia gwałciciela powagi, że upał taki, że Jezioro Drwęckie zamienia się w zupę rybną. Sąd przyznał, że zauważa ocieplenie klimatu, ale „są miejsca, w których taki strój jest nie do zaakceptowania”.
Kilka lat temu podobna afera miała miejsce w Łodzi i to nie na sali rozpraw, ale w sekretariacie wydziału ksiąg wieczystych. Petent zgorszył panią sekretarkę wchodząc do świątyni Temidy – jak stwierdziła – w gaciach, pomimo tabliczki ostrzegawczej na drzwiach. Pan się gęsto tłumaczył, że to żadne „gacie” tylko eleganckie spodenki w kolonialnym stylu, w kolorze khaki, a tabliczki nie mógł zauważyć, bo drzwi z powodu upału były na oścież otwarte. A jednak pani sekretarka poniosła moralną stratę i ponoć do dziś się z tego nie może podnieść.
Dramatyczne te zdarzenia prowokują do pytań: Dlaczego właściwie urzędnicy wszelkiej maści oczekują od nas konwencji pogrzebowej? Bo przecież, wychodząc z urzędów, sami preferują konwencję weselną. Jak to się dzieje, że niemal w każdym przypadku zgorszenie golizną dotyczy sędziów rodzaju żeńskiego? Czy goła baba wytatuowana na ramieniu albo smerf na szyi również są dla sądu obrazą? Takie pytania wysyłamy poleconym do obywatelki Temidy. A swoja drogą, kiepska ta przepaska na oczach bogini, skoro nie ujdzie jej uwadze żadna męska łydka.
