- Krowy mają być z niedzieli na poniedziałek bezprawnie zapędzone, prawdopodobnie bez badań, do tirów i wywiezione w nieznane nam miejsce. Proszę, bądźcie z nami, próbujcie wszystkiego, aby tę rzeź powstrzymać. Firma budowlana ma wykonać zlecenie. Nikt nie będzie uważać na stratowane nowo narodzone cielaki i cielne krowy – alarmują obrońcy krów.
Zobacz wideo: Byliśmy w "miasteczku" obrońców krów z Ciecierzyc
- Od dawna mamy już najlepsze rozwiązania dla wszystkich zainteresowanych stron – przeniesienie stada do rezerwatu w Czarnocinie, gdzie zwierzęta mogłyby, tak jak dotąd, żyć razem na wolności do końca swoich dni, bezpiecznie i z korzyścią dla okolicznej przyrody – przekazuje nam Magdalena Piwko, jedna z walczących w obronie krów.
- My już nie tylko prosimy, ale naprawdę błagamy o pomoc. Sytuacja stada jest coraz bardziej dramatyczna – dodaje obrończyni zwierząt.
O krowach z Ciecierzyc głośno w całej Polsce jest od pierwszych dni maja. Wtedy to wojewoda lubuski i wojewódzki lekarz weterynarii poinformowali, że minister rolnictwa przekazał 350 tys. zł na wybicie krów. Miały one pójść na rzeź, bo od kilka lat nie były badane, więc – zdaniem urzędników – mają stanowić zagrożenie epidemiologiczne i epizootyczne.
Po apelach obrońców zwierząt, a także prezydenta Andrzeja Dudy i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski poinformował, że krowy zostaną uratowane i trafią do jednego z gospodarstw państwowych. Ta zapowiedź wzbudziła niewiarę wśród obrońców zwierząt W ostatni weekend maja stworzyli więc „miasteczko” obok pola, na których przebywają krowy. Funkcjonuje ono do dziś.
Krowy z Ciecierzyc. Do gminy Deszczno zjeżdżają obrońcy praw zwierząt
