Marian Rychwicki
Obserwuje rozwój osiedla od samego jego początku, 20 lat temu zamieszkał w drugim wybudowanym tu bloku. - Zagople poszatkowane jest między wielu administratorów. Skutki widać zwłaszcza zimą. Chodniki należące do spółdzielni są odśnieżane już o godzinie 6.00 rano. Tymczasem na chodnikach gminnych widać wydeptane ścieżki przez przechodniów. Burmistrz jako gospodarz gminy powinien czuć się odpowiedzialny za całość. Jego służby powinny na bieżąco informować go o różnych niedociągnięciach. Są u nas takie lampy, które raz święcą, raz gasną. Zastanawiam się, czy Kruszwica nie jest czasem włączona w system monitoringu UFO. Są u nas również lampy pozbawione osłon. Dzieci w każdej chwili mogą być porażone prądem. Warto byłoby również zwrócić uwagę na spalone pojemnik na odzież, które szpecą okolice. Są jednak wielkie plusy mieszkania na Zagoplu. Jest tu świeże powietrze. Czuję się tu bezpieczny. Czasami tylko podchmieleni goście rzucą kilka niecenzuralnych słów pod adresem przechodnia.
Kazimierz Adelski

Urodził się w Kruszwicy, przez większość życia mieszkał w bloku przy ul. Kujawskiej, od roku ma domek przy ul. Cichej na Zagoplu. - Nasza ulica jest w katastrofalnym stanie. Droga pokryta jest wielkimi, dziurawymi płytami. Mnie osobiście bardzo zależałoby na tym, by powstał tu chociaż chodnik. Dzieci jesienią chodzą w błocie. Jak solidnie popada, to mamy tutaj ogromne jeziora. Brakuje nam również oświetlenia. Największym plusem mieszkania przy ulicy Cichej jest, jak sama nazwa mówi, wspaniała cisza. Nie słyszymy tego wycia z osiedla.
Zbigniew Marciński
Miał 13 lat, jak przeprowadził się do Kruszwicy, przy ul. Cichej mieszka od 5 lat. - Zimą naszą ulicą ludzie idą na nocki do pracy. Jest tu niemal zupełnie ciemno. Kiedyś kobieta złamała sobie nogę. Płacimy podatki od wielu lat i nie możemy doprosić się nawet chodnika. Latem walczymy z kurzem, a jesienią i wiosną z błotem. Pewnie, jakby ktoś ważny mieszkał przy naszej ulicy, wszystko byłoby już u nas zrobione.
Maria Białka

Od 3 lat prowadzi swój własny sklepik "Maryśka" w centrum Zagopla. - Mam bardzo blisko do pracy. To wielki plus. Mam wspaniałych klientów. Cieszę się również, że ocieplą mi blok. Najwięcej kłopotów mieszkańcom sprawia młodzież. Policja mogłaby się nią trochę bardziej zainteresować. Nie ma jej tam, gdzie być powinna. A gdy mój klient stanie z piwem w drzwiach, a nie w ogródku, od razu pojawi się policjant, by wlepić mandat. Boli mnie również to, jak ostatnio potraktowała mnie gmina. Zawsze płaciłam podatek od dzierżawy regularnie przed terminem. Teraz zapomniałam i od razu dostałam upomnienie. Nie mogę się doprosić dobrego chodnika przed sklepem. Jak trochę popada, to klient nie może do mnie wejść. Podobnie jest z trawą za moim ogródkiem. Musiałam postraszyć, że kogoś wynajmę i obciążę gminę, by pojawił się pan z kosiarką. Denerwuje mnie również to, że niektóre sklepy sprzedają dzieciom alkohol. Ja tego nie robię. Ostatnio jeden gimnazjalista nawymyślał mi za to, po czym wrócił i pokazał, że piwo kupił w innym miejscu. Na koniec muszę pochwalić nowego dyrektora "Ziemowita". Jak nim został, zespół taneczny zaczął działać jeszcze prężniej niż dotąd.
Sylwia Mikołajczak

Żyje na Zagoplu od 20 lat, wcześniej mieszkała przy Rynku, marzy jej się domek na osiedlu za amfiteatrem, przy samym Gople. - Jest to raczej spokojne osiedle. Mam dwójkę małych dzieci. Przydałaby się tu chociaż jeden duży plac zabaw, na którym mogłyby się bawić nasze pociechy. Jest tu jedno boisko, na którym spotkać można najczęściej tłuczone szkła. Od niedawna mamy tu dyskotekę. Mieszkam w pobliżu. Sam lokal i muzyka wydobywająca się z niego mi nie przeszkadza. Dużo do życzenia pozostawia jednak zachowanie młodzieży wychodzącej z tego klubu. Parę dni temu pod balkonami piętnastu chłopaków tłukło jednego. Często widać, jak sikają lub wymiotują pod oknami. Nie jest to zbyt ciekawe. A policji nie widać. Żyjemy w miasteczku nad pięknym jeziorem. A ciągle nie ma tu czystej plaży z prawdziwego zdarzenia. To również powinno się zmienić.
Dawid Lewandowski

Od urodzenia mieszka na Zagoplu, ma 17 lat, optymista, wręcz zakochany w swoim miasteczku. - Jestem zadowolony z życia w tym spokojnym, małym miasteczku. Kłopotów z wandalami nie ma, rozrób również. Od czasu do czasu słyszy się o młodzieży powracającej z dyskoteki. Ja na te imprezy nie chodzę. Ludzie różnie spędzają tu swój wolny czas. Jedni jeżdżą na rowerze, drudzy chodzą na spacery. Mamy wspaniały cypel i Mysią Wieżę. Większych rozrywek tu nie ma, ale są urokliwe miejsca nad jeziorem. Mamy świetne szkoły średnie. Nie ma też żadnych kłopotów z dojazdem do Inowrocławia. NKA jeździ w zasadzie co pół godziny. Dużo ludzi ucieka za granicę. Ja o emigracji nie myślę. Jak chce się znaleźć pracę, to się ją znajdzie nawet w Kruszwicy. Szkoda jedynie, że nie ma u nas dużej galerii handlowej. Na większe zakupy trzeba stąd wyjeżdżać.
Rafał Dąbrowski

Na Zagoplu mieszka od 40 lat, przyprowadził się tu za żoną aż ze Śląska, 6 lat pracował tam jako górnik, 740 metrów pod ziemią. - Denerwują mnie chuligani, którzy kopią samochody i wywracają pojemniki na śmieci. Gdyby policja się z nimi uporała, żyłoby się tu fantastycznie. Wszystko praktycznie mamy pod nosem. Są pawilony, sklepy, parkingi, targowisko. Pół godziny autobusem i jestem już w Inowrocławiu. W Kruszwicy jest wspaniałe jezioro, nad którym można sobie odpocząć. Na Śląsku było dużo gorzej. Żyło się w jednym wielkim dymie. Zjeżdżałem pod ziemię i nie wiedziałem czy wrócę. W Kruszwicy znalazłem bezpieczniejszą i przyjemniejszą pracę. Przez 35 lat jeździłem jako kierowca. Pracowałem w transporcie w winiarni. Polskę zwiedziłem wzdłuż i wszerz. Jestem zadowolony z tego, że się tu przeprowadziłem. Teraz nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu.
Postawią plac zabaw

Rozmowa z Tadeuszem Gawrysiakiem, burmistrzem Kruszwicy.
- Panie burmistrzu, mieszkańcy Zagopla w większości chwalą sobie życie na tym osiedlu. Wskazują jednak pewne minusy. Są wśród nich takie, które z pewnością można szybko załatwić...
- Już notuję...
- W różnych częściach osiedla różnie dba się o trawniki. W niektórych trawa sięga po kolana.
- Dbają o nie trzy administracje: spółdzielnia, gmina oraz wspólnoty. Po zasygnalizowaniu sprawy przez "Pomorską" zrobiłem wizję lokalną. Wspólnoty nie są bez grzechu. Jest kilka zaniedbanych miejsc. Najgorsza sytuacja jest jednak na gruntach należących do spółdzielni. Rozmawiałem z jej przedstawicielem. Tłumaczył, że w czasie suszy traw nie ścina się tak nisko. Nasze trawniki zostaną przycięte. Mamy rozległy teren do obsługi, dlatego nie wszędzie możemy być na czas. Jak nasz ciągnik komunalny zostanie wyposażony w kosiarkę, będzie to trwało krócej.
- Na osiedlu są lampy, z których wystają kable.
- Poprawimy to natychmiast, żeby nikogo nie poraziło prądem.
- Ludzie narzekają też na jakość ulicznego oświetlenia.
- Od przyszłego roku będziemy wymieniać lampy na nowe, energooszczędne.
- Dzieciom brakuje dużego i nowoczesnego placu zabaw.
- To jest słuszna uwaga. Przedstawię to radnym przy pracy nad przyszłorocznym budżetem.
- Przy ulicy Kujawskiej stoi budynek po byłych warsztatach szkolnych. Szpeci całą okolicę.
- Budynek ten kupił od starostwa Polomarket. Myśleliśmy, że właściciel to uporządkuje. Tymczasem najwyraźniej jest tak, iż mamy w tym przypadku klasyczną blokadę terenu. Zgadzam się z mieszkańcami. Budynek ten strasznie szpeci. Wyślę do Polomarketu pismo, by poprawili jego estetykę.
- Mieszkańcy ulicy Cichej od lat nie mogą się doczekać przebudowy drogi. Nocą jest też prawie zupełnie ciemno.
- Pieniądze na lampy są zarezerwowane w tegorocznym budżecie. Gorzej jest z drogą. Koszt jej modernizacji to około 3 miliony złotych. Jeśli nie uda nam się pozyskać pieniędzy ze środków unijnych, małe są szanse na to, że ją zrobimy. A prowizorka nie wchodzi w grę.
- Na Zagoplu przydałoby się więcej zieleni.
- Posadziliśmy tu przez wiele lat mnóstwo drzewek. Niemal wszystkie zostały zniszczone. Winne jest niestety młode pokolenie osiedla. Mogę obiecać, że w przyszłym roku poprawimy estetykę tego miejsca. Wzbogacimy je o krzewy i elementy kwiatowe.
Kłopoty z chuliganami
Rozmowa z Marianem Lewandowskim, przewodniczącym zarządu osiedla.
- Mieszkańcy osiedla skarżą się na dym wydobywający się z kominów jednej z firm.
- Interweniowałem w tej sprawie. Rozmawiałem z właścicielem. Zapewnił mnie, że jeszcze przed zimą zmieni system ogrzewania swojego zakładu. Wierzę, że to zrobi.
- A co z dyskotekę na Zagoplu? Nadal są kłopoty z chuliganami opuszczającymi ten lokal?
- Ludzie skarżą się, że młodzież załatwia swoje potrzeby fizjologiczne pod balkonami i używa niecenzuralnych słów. Odkąd policja monitoruje ten teren, zauważamy niewielką poprawę. Jednak to rodzice są w największym stopniu odpowiedzialni za to, co robią ich dzieci. Raz grubo po północy spotkałem dziewczynkę z piątej klasy szkoły podstawowej. Wracała z dyskoteki. Oniemiałem.
- Ze zdziwieniem zwróciliśmy uwagę na fotele stojące przy boisku, w samym centrum osiedla.
- Młodzież przyniosła je spod śmietnika. Wieczorami sobie na nich siedzą i piwkują. Młodzież to nasze największe utrapienie.
Ps. Dzień po naszej wizycie fotele spłonęły. Tak odreagowano przegrany mecz Polski z Austrią.