Jak informowaliśmy wczoraj, do krwawej jatki między łódzkimi kibolami doszło w niedzielę o godz. 19.40. Ciemnozielony mercedes klasy A, którym poruszali się trzej mężczyźni w wieku 19 i 26 lat, jechał ul. Lutomierską od al. Włókniarzy. Za skrzyżowaniem z ul. Bydgowską, drogę mu zablokowały trzy auta. Mieszkaniec bloku przy ul. Lutomierskiej 150, który był świadkiem napadu opowiada, że z samochodów wybiegli mężczyźnie w kominiarkach i zaczęli kopniakami demolować mercedesa. Rozbili przednią szybę i wybili szyby w przednich drzwiach. Zaatakowani wysiedli z auta i doszło do bójki. Wtedy też przez napastników zostały użyte maczety i noże. Śnieg na trawniku przed blokiem został spryskany krwią. Przerażeni mieszkańcy wezwali policję i pogotowie ratunkowe. Na miejsce skierowano policyjne radiowozy i karetki pogotowia ratunkowego. Zanim policja dojechała na miejsce, napastnicy uciekli.
- Zaatakowani mężczyźni z ranami kłutymi i ciętymi piersi, pleców i nóg trafili do szpitala MSW przy ul. Północnej, im. WAM i Kopernika. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - mówi kom. Adam Kolasa.
Poszkodowani trafił do innego szpitala, MSW, WAM i Kopernika. Są oni dobrze znani policji. Na swoim koncie mają m.in. rozboje, kradzieże, oszustwa i przestępstwa narkotykowe.
Przypominamy, że rano 21 stycznia tego roku policjanci z Komendy Wojewódzkiej zapobiegli ustawce kiboli na krajowej „jedynce” . Z policyjnych ustaleń wynika, że pseudokibicie stołecznej Legii, którzy jechali na turniej piłkarski na Śląsku, w kominiarkach zaatakowali kiboli łódzkiego Widzewa. Nie wiedzieli jednak, że w pobliżu znajdują się policjanci z Komendy Wojewódzkiej, którzy monitorują przejazd kibiców przez województwo łódzkie. Funkcjonariusze wylegitymowali ponad 50 osób. Trzynastu z nich, którzy popełnili wykroczenia, zostało ukaranych wysokimi mandatami.