- Minister kultury tłumaczy się z sześciomilionowej dotacji dla muzeum Jana Pawła II w budowanej świątyni Opatrzności Bożej.
- Nie odmawiamy Kościołowi czy innym grupom ubiegania się o dofinansowanie wartościowych i ważnych społecznie projektów czy programów. W tej sytuacji możemy się zastanawiać, czy od strony regulacji prawnych i odczuć wszystko się zgadza. W społeczeństwie obserwujemy jednakże wzrost nastrojów antyklerykalnych. Krytyka nie jest skierowana przeciwko tej instytucji, tylko wyraża dystans do jednego z typów obecności Kościoła w sferze publicznej. Kiedy dotyczy to polityki lub korzystania z środków publicznych, to pojawiają się napięcia. Wiele środowisk pyta, na jakich zasadach ta inwestycja otrzymała dotację i najgorsze, co może się nam przydarzyć, to brak odpowiedzi na to pytanie. Jeśli minister ograniczy się do zapewnienia, że wszystko przebiegało zgodnie z prawem, to chyba nie zadowoli pytających. Bez pomocy państwa Kościół też by sobie poradził, tylko budowa trwałaby dłużej.
- Grupa osób krytycznie nastawionych do Kościoła rośnie czy maleje?
- Większość Polaków nie ma nic przeciwko temu, żeby Kościół był obecny w strefie publicznej. Części - oczywiście się to nie podoba, ale dopóki Kościół pełni rolę religijną, to jest tam zazwyczaj akceptowany. Natomiast bardzo źle oceniane są kontakty, by nie powiedzieć konszachty w sferze polityki. W pierwszej połowie lat 90., kiedy pojawiały się takie próby, Kościół notował najniższe poparcie społeczne. Takie sytuacje doprowadzają do kryzysu. W przypadku tej dotacji chyba też mamy do czynienia ze sferą polityki. Część osób podejrzewa, że dotacja została przyznana ze względów politycznych, ale nie wiemy, czy to jest prawdą?
- Przed związkiem tronu i ołtarza przestrzega również część duchownych.
- Można nawet powiedzieć, że mamy sporą grupę księży antyklerykalnych. Widzą, że Kościół na tym traci i naraża się na krytykę.
- Może sama idea budowy tej świątyni nie przemawia do wiernych, którzy niezbyt chętnie ją finansują?
- Jesteśmy wychowani w tradycji przyzwolenia i popierania budowy świątyń. Bez wytłumaczenia idei powstania tej konkretnej świątyni - będzie trudno o pieniądze. Jeśli proboszcz przekona parafian do inwestycji, rozlicza się z wydanych pieniędzy, to wierni dadzą chętnie pieniądze. A jeśli sam podejmuje decyzje, nie tłumaczy ich, to ludzie nie darzą go zaufaniem.