Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryzys migracyjny na wschodniej granicy wzmacnia polskie lęki

Roman Laudański
Roman Laudański
Dr Barbara Brodzińska – Mirowska, politolożka z UMK w Toruniu: - Wartości promowane przez Unię nie wykluczają tradycji katolickiej. Ani dla Polski, ani Włoch i Hiszpanii. Czy praworządność, demokracja, otwartość, tolerancja, wolność stoją w sprzeczności z tradycją katolicką?
Dr Barbara Brodzińska – Mirowska, politolożka z UMK w Toruniu: - Wartości promowane przez Unię nie wykluczają tradycji katolickiej. Ani dla Polski, ani Włoch i Hiszpanii. Czy praworządność, demokracja, otwartość, tolerancja, wolność stoją w sprzeczności z tradycją katolicką? nadesłane
Rozmowa z dr Barbarą Brodzińską-Mirowską, politolożką z UMK w Toruniu.

- Na granicy z Białorusią zmarł kolejny imigrant. Jak oceniać taktykę powstrzymania imigrantów przyjętą przez polski rząd?

- Splata się tu kilka wątków, m.in. działania Putina i Łukaszenki na granicy białorusko-polskiej. Ponadto, nasza wschodnia granica jest jednocześnie wschodnią granicą UE. Dlatego musimy brać pod uwagę politykę unijną w sprawie ochrony granic, a dodajmy, że UE ma traumę po kryzysie imigranckim z lat 2015-2016. Widzimy też, że polski rząd wykorzystuje sprawy międzynarodowe do polityki krajowej. Zadaniem państwa jest ochrona granic. Ale jest też kwestia humanitarnej odpowiedzialności. Według obowiązującego międzynarodowego prawa polski rząd powinien umożliwić osobom przebywającym na granicy złożenie wniosków o azyl i zapewnić bezpieczeństwo do momentu ich rozpatrzenia.

Kwestia imigrantów, działań Putina i Łukaszenki są z politycznego punktu widzenia prezentem dla PiS. Kryzys migracyjny wzmacnia lęki, którymi grają populistyczne rządy. Jest w nas, Polakach, lęk przed obcymi, przed inną kulturą, religią, obyczajami. To wywołuje strach.

I to nie tylko w polskim społeczeństwie, co pokazują badania nad populizmem. Nasz rząd to wykorzystuje, czego dowodzi wzrost notowań Zjednoczonej Prawicy.

- Na razie nie mówimy o wielkim kryzysie.

- Te wielkie kryzysy są jeszcze przed nami. Spowodują je w dłuższej perspektywie konflikty zbrojne oraz zmiany klimatu. Dopiero wtedy, jako społeczeństwo i państwo staniemy przed realnym wyzwaniem migracji. Tymczasem, rozbudzanie lęków nie tworzy podstawy pod poważną dyskusję, która i tak nas czeka.

- Kiedy połowa Afryki będzie miała problemy z wodą i żywnością, to pójdzie na północ, do Europy.

- Dlatego całą Unię czekają poważne wyzwania. Na razie mówimy o garstce ludzi na naszej granicy, która potrzebuje pomocy. Tymczasem wprowadzenie stanu wyjątkowego spowodowało rozbudzenie wielkiego zagrożenia, które ani nie ułatwi w przyszłości poważnej debaty na temat imigrantów, ani pomocy w ramach istniejących przecież mechanizmów, przebywającym na granicy ludziom teraz.

- Nieoficjalne informacje wskazują, że rząd przedłuży stan wyjątkowy do grudnia, co także może podnieść ich notowania w sondażach.

- Media nie mają dostępu do tego, co dzieje się na granicy. To powoduje, że po pierwsze i najważniejsze opinia publiczna realnie nie wie, jak tam jest naprawdę. Media rządowe także nie mogą pokazywać obrazków pobudzających wyobraźnię, bo mamy stan wyjątkowy. To również działa na wyobraźnię. Stan wyjątkowy? To mamy duże, realne zagrożenie! Tymczasem, eksperci, prawnicy kwestionują uzasadnienie wprowadzenia tego stanu. Przedłużenie go spotęguje poczucie zagrożenia.

- Ostatnio Patryk Jaki udowadniał, ile to pieniędzy “straciliśmy” przez Unię. To może statystyczny Polak pomyśli, czy aby nam się opłaca obecność w Unii?

- Z badań wiemy, że, póki co, postawy Polaków wobec Unii są bardzo pozytywne. Pytanie, na ile są mocno ugruntowane? Ale nic nie jest dane raz na zawsze. Najpierw, politycy zaczynają od niby eksperckich wyliczeń, że finansowo Unia nam się nie opłaca, co każdemu kto żył w latach 90. wydaje się absurdem. Ale pamięć ludzi jest krótka. Jeśli rząd będzie powtarzać, że ta zła Unia wymusza na nas kolejne ustępstwa, to obecne pozytywne emocje wobec Unii mogą się zmienić, a nawet powiem więcej – zmienią się. Na razie Unia z polskim rządem trzyma wspólny front już jedynie w sprawie granic. Natomiast rozwiązanie problemu imigrantów jest jedną z bardzo wielu spraw które dzielą polski rząd i Komisję Europejską. Im więcej będzie konfliktów z UE, a tych przecież nie brakuje, tym łatwiej będzie zniechęcać do niej ludzi.

- A co sobie pomyśli ten statystyczny Polak kiedy usłyszy o gigantycznej karze za polsko-czeski spór w sprawie Turowa?

- Pewnie, że dokłada swoje pieniądze do ich uregulowania. Tego nie widać, ale płacimy, finansowo, ale także dobra opinią o naszym kraju budowaną przez zwykłych Polaków od wielu lat, za taki, a nie inny, styl prowadzenia polityki międzynarodowej. Turów wydaje się bardzo dobrym przykładem słabości polskiej polityki zagranicznej. W tej chwili trudne relacje mamy już nawet z najbliższymi sąsiadami.

- A kiedy statystyczny Polak dowiaduje się, że radni sejmiku świętokrzyskiego wycofali się z uchwały antyLGBT, bo inaczej nie dostaliby od Unii pieniędzy, to co sobie pomyśli? W kolejce do wycofania podobnych uchwał stoi jeszcze Małopolska, Łódzkie, Podkarpackie i Lubelskie.

-  Wchodziliśmy do UE na bardzo określonych zasadach, przypomnę też, że po referendum. Nasze członkostwo to także zgoda na tworzenie pewnej wspólnoty, nie tylko gospodarczej, ale i bardzo konkretnych wartości. Wartości, które spajały obóz szeroko rozumianego Zachodu w obliczu zagrożenia ze strony państw niedemokratycznych i my – słusznie – postrzegaliśmy przynależność do Zachodu jako wartość. Te uchwały rażąco łamały te zasady. Widać, jednak, na rządzących działa siła. Dopiero bowiem zagrożenie utraty pieniędzy przynosi opamiętanie. Rząd Zjednoczonej Prawicy głośno krzyczy o suwerenności, o należytej pozycji Polski w UE. Ale to przecież dzięki środkom z UE Polska bardzo się rozwinęła, cywilizacyjnie umożliwiły nam przecież znaczący skok. Jednak Unia Europejska to też, ale nie tylko pieniądze. Trzeba o tym pamiętać.

- Rząd mówi o naszych wartościach: narodowych, katolickich. Wyższych od unijnych.

- Wartości promowane przez Unię nie wykluczają tradycji katolickiej. Ani dla Polski, ani Włoch i Hiszpanii. Czy praworządność, demokracja, otwartość, tolerancja, wolność stoją w sprzeczności z tradycją katolicką? Z punktu widzenia Unii nasza geopolityczna pozycja jest strategiczna, nikt nie chce nas marginalizować. Rozmawiajmy zatem, a nie stawiajmy spraw na ostrzu noża, bo osłabiamy swoją pozycję. Dzięki postawie Polski i Węgier dziś w Unii stawiane są pytania, czy warto było ją rozszerzać? Unia ma swoje problemy, ale do ich rozwiązania potrzebne są konstruktywne rozmowy, a nie działania, które pod pozorem odzyskiwania suwerenności realnie marginalizują pozycję Polski.

- Pewnie rząd chciałby, ażeby Unia dopasowała się do nas, a nie Zjednoczona Prawica do Unii.

- Członkostwo w UE daje Polsce ogromne profity, ale wymaga zachowania konkretnych standardów związanych m.in. z praworządnością i demokracją. Przecież do 2015 roku w najróżniejszych raportach Polska oceniana była bardzo dobrze jako państwo, które bardzo dobrze przeszło przez transformację i procesy demokoratyzacji. Byliśmy przykładem dla innych. Dlatego retoryka otwarcie antyunijna jest niebezpieczna, ponieważ uruchamia lęki i emocje, nad którymi może być trudno zapanować. A jak wiemy emocje w polityce to broń obosieczna. Pokazuje to przykład Wielkiej Brytanii.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska