Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryzysowi na przekór

Barbara Szmejter
We Włocławku coraz mniej rodzin korzysta ze świadczeń opieki społecznej.

O zasiłki pyta wiele osób, nawet tych, którzy jeszcze pracują, boją się jednak, że stracą zajęcie. Tymczasem ze statystyk wynika, że we Włocławku znacznie mniej osób korzysta obecnie z pomocy społecznej niż dwa - trzy lata temu.

Stali klienci, rzecz jasna, są. To ludzie, którzy od lat korzystają z pomocy społecznej, nie biorąc w ogóle pod uwagę innego sposobu na życie. W ich rodzinach najczęściej występuje zjawisko, zwane "dziedziczeniem biedy", gdy ze świadczeń pomocy społecznej, traktowanych jako jedyne źródło utrzymania, zaczynają żyć kolejne pokolenia włocławian.
- Zmiana tego stanu rzeczy nie jest sprawą ani łatwą, ani szybką. Jest jednak możliwa - twierdzi Maria Ignatowska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie we Włocławku. Zdaniem Marii Ignatowskiej wszelkie programy związane z aktywizacją podopiecznych opieki społecznej, zaczynają dawać pierwsze efekty.
Takich przykładów jak Zazamcze, gdzie podopieczni MOPR, farbą zdobytą od sponsorów, chcą malować klatki schodowe w blokach, w których mieszkają, jest w mieście więcej.

Niewykluczone, że jakby wbrew kryzysowi, ze świadczeń opieki społecznej korzysta we Włocławku obecnie o ponad 2 tysiące rodzin mniej, niż w 2006 roku. - To prawdopodobnie efekt łatwiejszego zdobycia zatrudnienia, ale także emigracji zarobkowej i trochę lepszych zarobków - oceniają pracownicy opieki społecznej.

Aby dostać zasiłek, trzeba mieć dochody na jednego członka rodziny nie przekraczające kwoty 351 złotych. Nieco inne kryteria obowiązują przy dożywianiu. To na wsparcie liczyć mogą nawet rodziny z dochodem nieco ponad 500 złotych na osobę.

Mniej osób korzystających z pomocy społecznej, to także mniej pieniędzy, zarezerwowanych na ten cel w tegorocznym budżecie miasta. Włocławski samorząd przeznaczył na ten cel 30 mln 720 tys. złotych ze środków własnych. To 83,5 proc. kwoty, przeznaczonej na pomoc społeczną w ubiegłym roku.

- Starając się eliminować tak krytykowane powszechnie "rozdawnictwo", większą uwagę przywiązujemy do konkretnej pomocy, takiej jak dożywianie - mówi dyrektor Maria Ignatowska. - Ale również w tej kwestii notujemy spadek.
Jeszcze dwa lata temu jadłodajnia miejska wydawała codziennie około 1200 posiłków, dziś jest to 1000 posiłków. Około dwustu nadal trafia na Zakręt, gdzie - mimo początkowych kontrowersji - ta forma pomocy bardzo się przyjęła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska