Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Zanussi gościem Chojnickiego Filmobrania

Maria Eichler
Krzysztof Zanussi przez godzinę opowiadał o sobie w Chojnickim Centrum Kultury
Krzysztof Zanussi przez godzinę opowiadał o sobie w Chojnickim Centrum Kultury Maria Eichler
Dziś (czwartek) kinomani mieli okazję posłuchać Krzysztofa Zanussiego. I zadać mu pytania.

Lat 76, sam o sobie mówi, że jest dinozaurem w wieku matuzalemowym i w czasie, gdy powoli robi się rachunek sumienia. Filmowiec, autor scenariuszy filmowych, reżyser i producent, z wykształcenia po trochu fizyk, po trochu filozof. Krzysztof Zanussi wczoraj spotkał się z uczestnikami XVII Chojnickiego Filmobrania i przez godzinę snuł swobodną opowieść o swoim życiu. I o swoich filmach.

Zanim jednak usiadł w fotelu na scenie, witali go w Chojnickim Centrum Kultury burmistrz Arseniusz Finster, minister Marek Biernacki i artysta Janusz Trzebiatowski, który dla Zanussiego miał specjalny prezent - medal z turem. Pewnie będzie miłą pamiątką pobytu w Chojnicach. - Ja jestem człowiek przedwojenny - mówił reżyser. - Mama gotowała mi w czasie wojny zupę na wodzie z kałuży. Nie mam alergii, więc to była dobra metoda.

Opowiedział młodym ludziom o schizofrenii, jaka stała się jego udziałem, gdy jako chłopiec cierpiał na rozchwianie jaźni, zachęcany z jednej strony do mówienia prawdy, z drugiej nakłaniany do czego innego, gdy za drzwiami stali Niemcy...Jeszcze gorzej było po wojnie, w czasach stalinowskich, gdy totalny rozziew zapanował między tym, co było w domu, a co w szkole. Ale tata dyscyplinował do nauki przedmiotów ścisłych, pozostałe przechodziły przez domową cenzurę...

- Przeżyłem euforię, gdy dostałem się do szkoły filmowej - mówił gość Filmobrania. - Ale połowa, co tam była, to były oszołomy. Po trzech latach wyrzucili mnie stamtąd na zbity pysk. Więc jak mnie teraz skopano za mój ostatni film ("Obce ciało" - przyp. red.), to ja już traumę mam za sobą.

- Pamiętajcie, nie ma sensu wariować z euforii, jak jest dobrze, i z rozpaczy, jak jest źle - radził słuchaczom.
Dużo jeździ po świecie, wykłada, pokazuje filmy, zna biegle sześć języków i każdemu radzi, by ich nauki nie zaniedbywać. Wrócił niedawno ze Stanów, parę dni temu z Genui, za chwilę będzie na Litwie. - Ostatnio wydałem taką książkę o wyborach, jakie stają przed każdym z nas - wyznawał. - Ja jestem na etapie, jak przeżywać starość, a o tym, jak śmierć - nie zdążę napisać - wzdychał.
Przyznawał, że zna wielu wybitnych ludzi - artystów i polityków. Bywał na kolacjach u Jana Pawła II, rozmawiał z Putinem, znał księżnę Dianę. Do dziś ciekawią go ci, którzy wpływają na losy świata i myślą, że o nim decydują.

Przekonywał, że dziś każdy z młodych ma szansę na ciekawe i twórcze życie. - Dziś nie ma czegoś takiego jak prowincja - dowodził. - To wy sami decydujecie, jaką drogę wybrać i czy będzie to droga tylko "do łopaty". To wy zdecydujecie, czy wasze życie będzie jak to z kolorowych pisemek, czy też jak dżungla, w której trzeba zachować rozwagę i ostrożność. Bo naprawdę nie jest tak, że wszystko nam wolno...

Gdyby nie to, że reżyser spieszył się na samolot, to pewnie ta gawęda mogłaby trwać dłużej, bo nie było słychać szeleszczenia papierkami i rozmów...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska