Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksawery przyniósł serce: Kierowcy mieli szczęście utknąć akurat w Strzelnie

Dariusz Nawrocki [email protected]
Huraganowy wiatr, potężne śnieżyce, mróz, 24 godziny spędzone w korku, ale...

- Jak gość przychodzi, to trzeba go dobrze przyjąć. Nawet tego niespodziewanego - przekonuje Marian Przybylski. Strzelno przyjęło ponad tysiąc gości. Niespodziewanych.

Cała Polska żyła zamieszaniem, które w miniony weekend przyniósł ze sobą orkan Ksawery. Potężne śnieżyce i huraganowy wiatr sprawił, iż w korkach utknęło tysiące kierowców. Zmarznięci, głodni i zmęczeni tkwili w swoich pojazdach. Niektórzy mieli więcej szczęścia. Utknęli w Strzelnie. Na 24 godziny.
- Kierowcy częstowali w kabinach ciepłym bigosem, kawą, herbatą. Pani sklepowa robiła kanapki za darmo. W aptece był punkt ładowania telefonów i darmowe ciastka, w szkole - darmowy ciepły posiłek i herbata. Sytuacja kryzysowa - chociaż mieszkańcy i kierowcy spisali się na medal, nie to co drogowcy - opisuje Wojciech Przybyła z Poznania, który utknął w Strzelnie.

Pomoc dla Włocha

- Byli ludzie, którzy brali zmarzniętych podróżnych na noc do domów. Znam przykład mieszkańca, który udostępnił swoje łóżko gościom, a sam położył się w kuchni na materacu - opowiada Marian Przybylski, regionalista ze Strzelna. Razem ze swoim przyjacielem, Heliodorem Rucińskim dokumentowali to, co działo się w ich miasteczku. Wszystko zamieszczali na internetowym blogu. - Całe Strzelno było "zapakowane" samochodami. Z czasem zaczęło brakować chleba. Byli więc i tacy, co gotowali zupy i roznosili kierowcom w słoikach. W korku stał też jeden Włoch. Wyszedł z samochodu zmarznięty, skulony, w letnich ciuchach i tenisówkach. Ludzie błyskawicznie zorganizowali dla niego pomoc - buty, ciepłe spodnie, koszulę i kurtkę - opowiada pan Marian, a jego żona Lidia dodaje: - Mieszkańcy zachowywali się spontanicznie. Parzyli herbaty w termosach, pakowali kanapki i szli w miasto rozdawać ludziom.

Kilkaset kanapek

Marcin Lewicki, wolontariusz, który włączył się w akcję pomocową, odebrał w nocy z piątku na sobotę kilkadziesiąt telefonów od poszkodowanych. Jego numer udostępniali kierowcom pracownicy hotelu, gdy nie byli już w stanie przyjąć następnych gości. - Wiedzieli, że działam w szkole i będę mógł zorganizować dla nich jakąś pomoc. Wziąłem się do roboty - wspomina.

A szkoła podstawowa przeżywała w tym czasie prawdziwe oblężenie. To tutaj kierowani byli wszyscy zmarznięci, głodni, spragnieni i zmęczeni, w tym całe szkolne wycieczki, których autobusy stanęły w korku. Pośród nich była młodzież z technikum gastronomicznego z Włocławka. Nie siedzieli biernie.
- Pomogli nam w przygotowywaniu posiłków - relacjonuje Mieczysława Staśkowiak, dyrektor szkoły. A pracy było sporo. - Przez całą noc przewinęło się przez naszą szkołę około 400 osób. Trzeba było przygotować im kanapki, herbaty, kawy, zorganizować jakieś materace, na których chociaż dzieci mogłyby przespać noc - wspomina. Najmłodszymi zajęła się jej zastępczyni Hanna Wróblewska. - Dzieci były cudowne. Jakoś udało nam się sprawić, że żadne nie tęskniło. Chciały usłyszeć jakąś bajkę. Opowiedziałam im legendę o Strzelnie, o świętym Wojciechu i kamieniach oraz o rozbójniku Dąbku.

Zobacz: Orkan Ksawery spowodował straty? Weź odszkodowanie!

Do szkoły w nocy przyszły również panie kucharki. Pożegnały się z mężami i wróciły po 24 godzinach. - Nie martwili się, bo widzieli nas w telewizji - śmieje się Ala Wiśniewska, a Danuta Witucka dodaje: - Mieli dowód, że jednak byłyśmy w pracy!

Mówią o Strzelnie

Bo o Strzelnie i pięknej postawie mieszkańców zrobiło się głośno. Mówiły o tym stacje telewizyjne i radiowe, pisały portale internetowe. - Tak rzadko o naszym miasteczku dobrze się pisze. A tu taka niespodzianka. I to przy takiej katastrofie - wzdycha starsza mieszkanka Strzelna, a Heliodor Ruciński komentuje: - Ludzie stanęli na wysokości zadania. Czasami trzeba katastrofy, żeby mogli to pokazać innym.
Mieczysława Staśkowiak cieszy się, że mogła poświęcić 24 godziny swojego życia tym, którzy tego potrzebowali. - Myślę, że daliśmy uśmiech, serce, ciepło i wszystko to, co ludziom było potrzebne. W tym nie było nic nadzwyczajnego. Zwykła prosta pomoc - przekonuje.

Gdyby w ostatni weekend przy drogach stały osłony, wiatr nie nawiałby tak dużo śniegu

Marian Przybylski podkreśla jednak pewną wyjątkowość mieszkańców jego ukochanego miasteczka. - Nasze społeczeństwo jest oddane. Może na co dzień tego nie widać, ale jak jest potrzeba, to potrafimy się zmobilizować. Jak gość przychodzi, to trzeba go dobrze przyjąć. Nawet tego niespodziewanego - mówi z przekonaniem.

Egzamin na szóstkę

Gdy drogi w końcu odkorkowano i samochody zaczęły wyjeżdżać ze Strzelna, w oczach burmistrza Ewarysta Matczaka pojawiły się ponoć łzy. Był pod wrażeniem ogromnego zaangażowania, z jakim jego mieszkańcy włączyli się w tę akcję. - Ja pomagałem, bo taki miałem obowiązek. W akcję zaangażowało się wielu takich, co pomagać nie musieli. Zasłużyli na wielkie podziękowania. Ten egzamin zdali na szóstkę - mówi wyraźnie wzruszony.

Wystosował urzędowy komunikat, który zakończył słowami: "Już po raz kolejny mieszkańcy gminy Strzelno dali dowód, że w sytuacjach ekstremalnych, kiedy należy pomóc innym osobom, można na nich liczyć".
Można!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska