
Ksiądz Michał Misiak zdradza kulisy ekskomuniki. Przeczytaj co mówi >>>>

Ekskomunikowany ksiądz Michał Misiak wytłumaczył, jak zaciągnął ekskomunikę i odszedł z Kościoła. Poszło nie tylko o chrzest przyjęty od protestanta, ale też o chęć posiadania żony. Powody wyjawił na filmiku umieszczonym na swoim koncie na Facebooku.
Michał Misiak podczas modlitwy poczuł potrzebę ponownego chrztu w wodach Jordanu. Podczas czytania o Nikodemie, który powtórnie się narodził, łodzianin poczuł, że do tej pory nie żył w pełnej prawdzie lecz w grzechach. Poczuł potrzebę Ducha Świętego i narodzenia na nowo.
- Przez dwa tygodnie Bóg popychał mnie do tej wody, do Jordanu - mówi Michał Misiak. Przez dwa tygodnie prosił kilka osób o pojechanie z nim do Jordanu. Nikt nie miał czasu.

Zgodził się dopiero protestant. - Jako jedyny powiedział, że mi pomoże. Pojechaliśmy nad Jordan i przyjąłem chrzest. Nie miałem intencji zmiany Kościoła, nie zastanawiałem się nad aspektami prawnymi. Po prostu chciałem iść za tym, co miałem w sercu - dodaje Misiak.
Potem wrócił do Polski i spotkał się z arcybiskupem Grzegorzem Rysiem. - Powiedziałem biskupowi, że chciałbym mieć żonę, ewangelizować nawet na misiach, ale z żoną - opowiada Misiak.
Okazało się, że nie ma takiej opcji: do wyboru miał pozostanie w kapłaństwie jako zwykły wikary, albo podanie do Watykanu o przeniesienie do stanu świeckiego. Przez trzy dni się zastanawiał. Wtedy przypomniał sobie chrzest w Jordanie. Sprawdził konsekwencje i dowiedział się, że zaciągnął ekskomunikę.

Zgłosił to w kurii, poszedł do katedry i poczuł pokój w sercu. - W swoim sumieniu poczułem, że Bóg jest ze mną. Że mnie nie potępia - mówi Misiak. Nadal czuje się powołany do służby drugiemu człowiekowi.
Misiak tłumaczy, że w ten sposób Bóg okazał mu miłosierdzie.
- Bóg mnie uratował przed tym, co miałoby być za parę lat. Może przed depresją, smutkiem, może bym grzeszył, może miał dziecko - wylicza Misiak.
Jak podkreśla nie ma jeszcze kandydatki na żonę. I wie, że znalezienie jej nie będzie proste. - Jestem samotny, wróciłem i nikt tu na mnie nie czeka - mówi Misiak. Doskwiera mu też brak sakramentów.
Ale wie, że Bóg jest wszędzie. - Jezus działa na katolika, prawosławnego, na Żyda tak samo - mówi Misiak.