Michał Misiak podczas modlitwy poczuł potrzebę ponownego chrztu w wodach Jordanu. Podczas czytania o Nikodemie, który powtórnie się narodził, łodzianin poczuł, że do tej pory nie żył w pełnej prawdzie lecz w grzechach. Poczuł potrzebę Ducha Świętego i narodzenia na nowo.
- Przez dwa tygodnie Bóg popychał mnie do tej wody, do Jordanu - mówi Michał Misiak. Przez dwa tygodnie prosił kilka osób o pojechanie z nim do Jordanu. Nikt nie miał czasu.
Zgodził się dopiero protestant. - Jako jedyny powiedział, że mi pomoże. Pojechaliśmy nad Jordan i przyjąłem chrzest. Nie miałem intencji zmiany Kościoła, nie zastanawiałem się nad aspektami prawnymi. Po prostu chciałem iść za tym, co miałem w sercu - dodaje Misiak.
Ale chrzest był tylko pretekstem do rozstania się z Kościołem katolickim. Głównym powodem była chęć posiadania żony i rodziny. Misiak od czasu święceń coraz bardziej pragnął się z kimś związać. W jego życiu pojawiały się przyjaźnie z kobietami, ale były one platoniczne. Przez wiele lat pisał do papieża z prośbami o dyspensę od celibatu. - Odpowiedź nie przychodziła, kryzys narastał - mówi dziś Misiak.
Wyjechał do Ziemi Świętej żeby przemyśleć sprawy na nowo. Potem wrócił do Polski i spotkał się z arcybiskupem Grzegorzem Rysiem. - Powiedziałem biskupowi, że chciałbym mieć żonę, ewangelizować nawet na misjach, ale z żoną - opowiada Misiak.
Powiedziałem biskupowi, że chciałbym mieć żonę - opowiada Misiak
Okazało się, że nie ma takiej opcji: do wyboru miał pozostanie w kapłaństwie jako zwykły wikary, albo podanie do Watykanu o przeniesienie do stanu świeckiego. Przez trzy dni się zastanawiał. Wtedy przypomniał sobie chrzest w Jordanie. Sprawdził konsekwencje i dowiedział się, że zaciągnął ekskomunikę.
Zgłosił to w kurii, poszedł do katedry i poczuł pokój w sercu. - W swoim sumieniu poczułem, że Bóg jest ze mną. Że mnie nie potępia - mówi Misiak. Nadal czuje się powołany do służby drugiemu człowiekowi.
Kolęda w agencji towarzyskiej, egzorcyzmy na Facebooku. Zoba...
Misiak tłumaczy, że w ten sposób Bóg okazał mu miłosierdzie.
- Bóg mnie uratował przed tym, co miałoby być za parę lat. Może przed depresją, smutkiem, może bym grzeszył, może miał dziecko - wylicza Misiak.
Jak podkreśla nie ma jeszcze kandydatki na żonę. I wie, że znalezienie jej nie będzie proste. - Jestem samotny, wróciłem i nikt tu na mnie nie czeka - mówi Misiak. Doskwiera mu też brak sakramentów.
Ale wie, że Bóg jest wszędzie. - Jezus działa na katolika, prawosławnego, na Żyda tak samo - mówi Misiak.
CZYTAJ INNE ARTYKUŁY
- Krzysztof Rutkowski śpi z rewolwerem i różańcem przy łóżku. Zobacz, jak mieszka!
- Horoskop na czerwiec: na co musimy być gotowi?
- Nowe baseny na termach w Uniejowie już otwarte ZDJĘCIA
- Święto Truskawki 2019 w Buczku [ZDJĘCIA, FILM]
- Myślał, że strzela do dzika. Zabił człowieka
- Pomnik jednorożca już odsłonięty. Czy pasuje do Łodzi?
