Na pomysł ściągnięcia bookcrossingu do Polski Jolanta Niwińska, prowadząca bibliotekę szkolną, wpadła kilka lat temu. - Jechałam pociągiem i znalazłam tam jakieś kobiece czasopismo. Pomyślałam, żeby w podobny sposób "uwalniać książki", zostawiając je na przykład w autobusach - opowiada. Po raz pierwszy bookcrossing ruszył w Bydgoszczy 3 lata temu. - Wchodziliśmy wtedy do autobusów, tramwajów i zostawialiśmy tam książki. Pasażerowie byli trochę zdziwieni, ale chyba zaakceptowali naszą akcję - dodaje Jolanta Niwińska. - Uważam, że książka leżąca na półce jest martwa i bezużyteczna. Książka żyje dopiero, kiedy jest w rękach czytelnika - uważa.
W tym roku 8 czerwca odbędzie się już III Święto Wolnych Książek. Z tej okazji na Starym Rynku rozpocznie się happening. - Znane osoby będą czytać publicznie "Rzepkę" Juliana Tuwima, a bydgoskie szkoły zaprezentują program artystyczny. Potem wspólnie z młodzieżą "uwolnimy książki" - wymienia Jolanta Niwińska.
W Bydgoszczy książki można zostawiać na tzw. półkach bookcrossingowych. Na razie w mieście są 24 takie punkty, między innymi na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego czy w Teatrze Polskim. - Każdy, kto weźmie stamtąd książkę, powinien wejść na naszą stronę www.bookcrossing.pl i zarejestrować ją, a potem napisać, gdzie ją znalazł oraz gdzie ją zostawi. Dzięki temu możemy śledzić drogę danej książki. Na przykład "Poczwarka" Doroty Terakowskiej trafiła aż na Cypr - mówi Niwińska. **