To właśnie OKE zaproponowała szkołom z naszego regionu próbę przed prawdziwymi egzaminami. W ubiegłym miesiącu w podstawówkach przeprowadzono próbny sprawdzian dla szóstoklasistów, a w gimnazjach próbny egzamin na koniec szkoły. Nauczyciele sami sprawdzali prace uczniów, choć dla upewnienia się, czy dobrze to zrobili, mogli później część testów przesłać do sprawdzenia wyszkolonym egzaminatorom. Niewielu z tego skorzystało.
- Może bali się weryfikacji? - zastanawiają się teraz specjaliści z OKE. Spośród 1384 podstawówek, prace swoich uczniów do niezależnych egzaminatorów przesłało 60. Gimnazja także były ostrożne: 39 szkół przesłało do sprawdzenia testy z części humanistycznej, 31 - z części matematyczno-przyrodniczej. Egzaminatorzy właśnie uporali się ze sprawdzeniem i odesłali prace. Wszystkie szkoły powinny więc ogłosić już ostateczne wyniki. Niektóre zorganizowały specjalne apele, by podać uczniom punktację. Większość zdążyła już też przeprowadzić zebrania z rodzicami. Niestety, niektóre ograniczyły się do omówienia punktacji. Tylko w dziewięciu podstawówkach na sto rodzice uczniów mogli przejrzeć prace i dostali od nauczycieli szczegółowe wskazówki, jak pracować ze swoim dzieckiem, by na prawdziwym egzaminie wynik był lepszy.
- Dobrze byłoby, aby we wszystkich szkołach nauczyciele pokazali testy rodzicom i uczniom, przeanalizowali prace, wskazali mocne i słabe strony - _podpowiada wicedyrektor Roszkowska-Szylko z OKE. - Uczeń musi wiedzieć, gdzie popełnił błąd i czy np. jego praca była dostatecznie czytelna. Suche wyniki to za mało.
Przed podawaniem samej punktacji i prostym porównywaniem wyników przestrzega też Julian Ochenduszko z Kujawsko-Pomorskiego Centrum Edukacji Nauczycieli. - _Gimnazjalistom może się zdawać, że skoro z części humanistycznej egzaminu zdobyli 42 na 50 punktów, a z matematyczno-przyrodniczej 33 na 50, to znaczy, że z polskiego są lepsi niż z matematyki. Tymczasem pierwszy test mógł być po prostu nieco łatwiejszy od drugiego i tak naprawdę uczeń większymi umiejętnościami wykazał się w zadaniach matematycznych, choć za nie zdobył mniej punktów. Doradzałbym więc nauczycielom, uczniom i rodzicom, by nie przykładali do siebie wyników dwóch różnych testów albo różnych egzaminów, np. tego próbnego z tym, który przeprowadzano w szkołach wiosną. To można zrobić wykorzystując system przeliczania punktów w tzw. staninach. Dopiero w ten sposób można sprawdzić, jak każdy z uczniów wypadł na tle innych, jak wypadła klasa, jak szkoła. Niestety, podejrzewam, że nauczyciele sami jeszcze nie potrafią tego zrobić.
**
Kto błądzi, niech wie
Małgorzata Święchowicz
Są już ostateczne wyniki egzaminu próbnego w gimnazjach. - Uczniowie powinni zobaczyć swoje prace, przekonać się, gdzie popełnili błąd - podpowiada Małgorzata Roszkowska-Szylko, wicedyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Gdańsku.