- Więc co się dzieje? - Resort zdrowia „odchudził” asortyment sklepów medyczno-zielarskich. Podobno w trosce o bezpieczeństwo klientów - tłumaczą właściciele tych placówek.
Ze sklepów zielarskich i zielarsko-medycznych znikło kilkaset produktów leczniczych, w tym również takie, które produkowane są tylko i wyłącznie na bazie ziół. Już nie kupimy np. maści kamforowej, ichtiolowej, tranowej czy propolisowej, płynu na odciski i pudru płynnego, rivanolu, soli iwonickiej, spirytusu kamforowego, wielu rodzajów żeli, szamponów leczniczych, witamin, a nawet białej wazeliny. A wszystko z powodu zmiany rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie nowej listy produktów dopuszczonych do obrotu pozaaptecznego, które obowiązuje od 14 października.
Doradzam klientom jak umiem najlepiej
Sklep zielarsko medyczny przy ul. Gdańskiej 107 w Bydgoszczy. Na półkach setki opakowań. Kryzysu wywołanego październikowym rozporządzeniem jeszcze nie widać.
- Mamy pół roku na sprzedaż zapasów - tłumaczy Alicja Wolarska, właścicielka placówki. Ma wielu stałych klientów; kupują miody, syropy, zioła, wody lecznice i leki sprzedawane bez recepty. - Teraz mamy biegnące z pracy do domu, które będą chciały kupić syrop na obniżenie dziecku temperatury, muszą szukać apteki. U mnie nie kupią. Nie mam też nalewki bursztynowej, witaminy C, rutinoscorbinu, maści cynkowej, validolu, szamponu nizoral czy maści na odciski - wylicza.
Zapewnia, że sklepy zielarskie to nie są zwykłe placówki handlowe. -Rozmawiam z klientami, doradzam, jak zażywać leki i zioła. Na przykład niewiele osób wie, że polopirynę „S” trzeba rozpuścić przed zażyciem, bo jest lepiej przyswajana przez organizm. W aptece takie rozmowy to rzadkość - przyznaje Wolarska.
Wykreślą też suplementy
Z wykazu produktów leczniczych dopuszczonych do sprzedaży w sklepach zielarskich resort zdrowia wykreślił kilkaset pozycji. - Wiem na pewno o prawie 180 produktach. Ale to nie koniec. Ministerstwo chce nam jeszcze zabrać suplementy diety - mówi Wolarska.
Skutków „odchudzania” wykazu środków leczniczych sprzedawanych poza aptekami nie obawia się Halina Olszewska, właścicielka jednego z najstarszych sklepów zielarskich przy Gdańskiej 3.
- Chyba każda placówka wyspecjalizowała się w sprzedaży pewnej gamy produktów. Mój sklep oferuje suplementy, których nikt nie ma w Polsce. Dlatego tak bardzo nie przejmuję się tymi nowinkami. Przyznam również, że mnie nie interesują preparaty syntetyczne - mówi Olszewska.
Zmiany w wykazie produktów leczniczych wprowadzono ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów. Tak tłumaczy Piotr Olechno, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia. Twierdzi, że wykreślenie niektórych produktów nie spowoduje likwidacji sklepów zielarskich. - Obecnie w obrocie pozaaptecznym dopuszczonych jest około 17 tysięcy preparatów.
Rozmowa z Piotrem Dudą, prezesem Polskiej Izby Zielarsko-Medycznej i Drogeryjnej w Katowicach:
- Ministerstwo Zdrowia wycofało ze sklepów zielarskich wiele produktów leczniczych. Swoją decyzję tłumaczy bezpieczeństwem pacjentów. Tymczasem leki, w tym środki przeciwbólowe, dostępne są w kioskach i na stacjach benzynowych.
- To posunięcie resortu to przysłowiowa „kula w płot”. Na pewno nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem pacjentów. Przepisy mówią, że w sklepach zielarsko-medycznych muszą pracować technicy farmacji i osoby po specjalnych kursach organizowanych przez akademie medyczne. Warto dodać, że placówki te objęte są nadzorem farmaceutycznym. Kontrolowany jest m.in. sposób przechowywania produktów leczniczych.
- Czy wiadomo dokładnie, ilu preparatów leczniczych nie wolno sprzedawać w sklepach zielarskich?
- Stworzyliśmy listę i wychodzi, że ponad 960 produktów. To zmierza w jednym kierunku - by zielarstwo wyeliminować z rynku.
- Niektórzy obawiają się, że będą musieli zamykać swoje placówki. Pana zdaniem istnieje takie zagrożenie?
- Jestem pełen obaw. To, co ukazało się 14 października to bubel prawny. Niestety, nie znamy kryteriów, jakimi kierował się resort.
- Izba pisała listy do posłów i senatorów, spotykała się z przedstawicielami środowisk farmaceutycznych. Jaki jest efekt?
- Poszły petycje do premiera, prezydenta, Sejmu i Senatu i wielu innych organów. Pod koniec listopada wiceminister zdrowia Marek Twardowski ogłosił, że rozporządzenie zostało poprawione. Konsultacje w sprawie nowego wykazu trwały do połowy grudnia. Chcieliśmy, aby Izba brała udział w tworzeniu listy. Nie ma odzewu. Jedynym pozytywnym skutkiem tego, co się stało jest konsolidacja środowiska. Wiemy również, że popiera nas społeczeństwo. Wysłaliśmy do sklepów listy, na które każdy może się wpisać. Pewnie 100 tysięcy nie zbierzemy, ale już sporo osób nas poparło.
