Kiedy byłem mały, nie było jeszcze żadnych internetów (za to krzewił się internacjonalizm), więc dostęp do mądrości tego świata był mocno limitowany. Patent na mądrość dzierżyli starsi i doświadczeni. Czegoś tam się człowiek od nich dowiedział, a reszty musiał się domyślić. Gdy nadszedł czas dojrzewania, zapytałem więc starszego kuzyna czy dziewczynki, tak jak chłopcy, lubią „te sprawy”. Kuzyn skwitował fachowo, że i owszem, lubią, ale trzeba przy nich trochę poskakać. Przez wiele miesięcy zachodziłem w głowę o co chodzi z tym skakaniem. No i do dziś skojarzenie ze skakaniem mnie prześladuje.
Wiedza dzieci przedinternetowych brała się w dużej mierze z obserwacji. Na przykład zwierząt. Któregoś dnia na podwórzu obserwowałem jak wiejski burek zaleca się do suczki. I trzeba przyznać, że był ten Reks bardzo czuły i delikatny dla swojej wybranki. Ale ona traktowała Reksa oschle, a w końcu pokazała mu zębami miejsce w szeregu. W pewnym momencie przez dziurę w płocie wparował drugi pies – taki kawał zbója z bliznami na grzbiecie. Suczka w mgnieniu oka straciła dla niego głowę i nie tylko głowę. W jednej chwili pojąłem o co chodzi z tym łobuzem, który – według dorosłych - kocha najbardziej.
Nie wiem jak się sprawy mają z miłością łobuzów, ale na pewno jest coś na rzeczy w tym respekcie, jaki prawdziwy łobuz wokół sobie roztacza. Z tego powodu jestem pod wrażeniem, gdy widzę pana Banasia. Bo jest pan Banaś jak Azja Tuchajbejowicz - białogłowa pozbawiła go oka, wróg przypalał żywym ogniem, ciąży na nim wyrok śmierci, ale co tam! Azja twardy, nie okaże strachu, nawet w sali tortur na Nowogrodzkiej nie piśnie. Łał... No, niby wiadomo, że czarny charakter, niby dobro powinno zwyciężyć, a jednak czarny rycerz podbija serce publiki. Wreszcie Adam Glapiński zyskał odpowiedniego partnera. Takich dwóch mogłoby ruszyć na podbój świata. Teraz tylko wiaderko popkornu i przed nami prawdziwy spektakl. Ha! I który piesek podskoczy Banasiowi?
