Starostwo powiatowe w Lipnie zajęło się wycinką drzew nad jeziorem Łąkie po naszym artykule. Po sygnale od Czytelnika napisaliśmy o tej siekierezadzie. W starostwie wszczęte zostało postępowanie administracyjne. Pracownicy przeprowadzili oględziny na miejscu. I potwierdzili, że właściciel działek, czyli gmina Skępe nie ma zezwolenia na wycinkę 28 drzew - jednej topoli i 27 sosen. Na tej podstawie Urząd Miasta i Gminy dostał do zapłacenia karę - 296 tysięcy złotych.
Ale burmistrz Andrzej Gatyński odwołał się od tej decyzji. Wskazywał m.in. na to, że sprawa została niedokładnie wyjaśniona, że starosta nie wykazał, że winę za wycinkę drzew ponosi Urząd Miasta i Gminy. Podkreślił, że ustawa o ochronie przyrody nie przewiduje odpowiedzialności właściciela na zasadzie ryzyka, bo warunkiem nałożenia kary jest udowodnienie, że właściciel dokonał wycinki osobiście albo zlecił jej wykonanie innym osobom.
Samorządowe Kolegium Odwoławcze we Włocławku uznało, że zarzuty zawarte w odwołaniu są zasadne i uchyliło decyzję o wymierzeniu kary. Po pierwsze - stwierdziło, że przed nałożeniem kary nie został ustalony wiek usuniętych drzew. A to istotne, bo jeśli sosny i topola nie mają 10 lat, zezwolenie nie było potrzebne. Po drugie - odpowiedzialność za usunięcie drzew przypisana została właścicielowi, mimo, że teren ten został wydzierżawiony. A to na dzierżawcy - zdaniem SKO- ciążył obowiązek uzyskania zezwolenia.
Więcej w papierowym wydaniu Gazety Pomorskiej