Zanim doszło wczoraj do podjęcia uchwały w sprawie podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej, podczas sesji Rady Miasta wywiązała się ostra dyskusja. -_ To niedopuszczalne, aby biednym wlocławianom, bo głównie tacy korzystają z autobusów MPK, fundować kolejną podwyżkę cen - _alarmował radny Władysław Skrzypek, dodając, że godząc się na droższe bilety bez gruntownej restrukturyzacji Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, "zjadamy własny ogon...". Prezydent Andrzej Pałucki ruszył do kontrataku przypominając, że to właśnie za czasów prezydentury Władysława Skrzypka "przejedzono" bazę MPK na osiedlu Kazimierza Wielkiego, sprzedając ją, zaś uzyskanymi pieniędzmi "łatając" finansowe dziury w przedsiębiorstwie. Również wtedy nie obyło się bez podwyżek cen biletów. Dostało się też poprzednim radom nadzorczym MPK, zwłaszcza ostatniej, w składzie której była obecna radna Rady Miasta Małgorzata Kowalczyk-Przybytek. Radna przypomniała wczoraj, że spółki miejskie winny pełnić wobec obywateli rolę służebną, a nie zarabiać na nich.
Propozycję rozszerzenia działalności zarobkowej przez MPK, poprzez uruchomienie ogólnodostępnej stacji paliw, złożył radny Eugeniusz Wypijewski, o mizernej ilości "pełnopłatnych" pasażerów w autobusach MPK mówił Tadeusz Raczyński, zaś Marek Kalinowski podsumował, że i tak na koniec roku MPK zanotuje straty.
Ostatecznie jednak uwzględnione zostały argumenty, przedstawione przez wiceprezydenta Dariusza Fąfarę i przez Marka Krygiera, prezesa MPK. Obaj podkreślali, że komunikacja miejska nie jest dziedziną dochodową, jej zadaniem jest zapewnienie transportu mieszkańcom miasta.
Podwyżkę cen biletów uzasadnia natomiast dynamiczny wzrost kosztów prowadzonej działalności, a głównie trwający od kilku lat, ciągły i znaczący wzrost cen paliw, oraz inflacyjny wzrost pozostałych kosztów, m.in. osobowych oraz podatków.
Ostatecznie za przyjęciem uchwały podnoszącej ceny biletów do 2,10 zł za bilet podstawowy, głosowało 13 radnych. Dziewięciu było przeciwnych, nikt z obecnych nie wstrzymał się od głosu.
