Teddy mieszka z właścicielką w Paparzynie. 1 czerwca biegał jak zwykle wokół gospodarstwa. Do domu wrócił, krwawiąc.
- Zadzwoniła do nas właścicielka, mówiąc, że wydaje jej się, iż pies został postrzelony - informuje Marek Celiński. - Szybko zapakowałem sprzęt, by móc przeprowadzić zabieg, i już z pracownikiem byliśmy w drodze.
Kiedy lekarz weterynarii dotarł, pupil leżał w przedpokoju.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
- W przednim lewym ramieniu miał dziurkę na 2,5 cm, ale z tyłu była miazga - mówi Celiński. - Został postrzelony z broni na dużą zwierzynę, ta kula jest specyficzna: wlot ma niewielki, a w środku z kości robi ogromne zniszczenie. Pies stracił litr krwi, nie było wyjścia, jak tylko amputować mu łapę aż po bark. Nawet nie zabieraliśmy go do lecznicy - przeprowadziliśmy zabieg na miejscu, bo nie miałby szans na przeżycie. Potem podaliśmy mu leki, kroplówkę. Pracownice są u niego co dzień i mówią, że jest przyjazny - oblizywał je i już chodzi na trzech łapkach. Niemożliwe, by był wcześniej agresywny czy złośliwy. A ktoś tak wpisał na Facebooku, gdzie opublikowaliśmy informacje o tym zdarzeniu.
„Pies od ponad roku biegał bezpańsko, zagryzając dzikie zwierzęta. Policja interweniowała u pani. Zapewniała, że psa zamknie i nie zrobiła tego, bo widziałem go, jak gonił sarny dwa dni później. A czy to zrobił myśliwy, nie ma pewności” - to jeden z wpisów.
- Prześwietliliśmy nogę psa, wszystko w środku było rozerwane. 35 lat leczę zwierzęta i trochę widziałem, wiem, jak wygląda rana z postrzału wiatrówką - zapewnia lekarz. - Tu użyto broni myśliwskiej. Może pies przestraszył myśliwemu sarnę i ten się zemścił. To działanie z premedytacją, bestialskie. Jak można być tak bez serca - strzelać do psa!? On będzie kaleką do końca życia. Może mieć protezę, ale to koszt.
Straty finansowe, moralne, cierpienie zwierzęcia, doprowadzenie go do kalectwa - za to powinien odpowiedzieć sprawca.
- Gospodarstwo, w którym mieszka Teddy, jest 250 m od ambony - dodaje. - Każdy myśliwy i posługujący się bronią musi wiedzieć, do kogo strzela. Gdyby tam rosła wysoka trzcina i wszedłby w nią człowiek - też by strzelił? Wierzę, że sprawca to „czarna owca”, a większość ludzi jest wrażliwa na los zwierząt.
Właścicielka psa powiadomiła policję.
- Wciąż, niestety, jest w społeczeństwie tolerancja dla znęcania się nad zwierzętami - mówi Witold Preis z Prokuratury Rejonowej w Chełmnie. - W tej sprawie będziemy działać, aby ustalić sprawcę. Jedyną rzeczą, którą się chwalę w zawodowej karierze, jest to, że pierwszy w Polsce zastosowałem ustawę o ochronie zwierząt, gdy kobieta zatłukła psa widłami. Pierwszy też uzyskałem karę bezwzględnego więzienia za powieszenie psa.
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju (25-31.05.2017)