Jeśli myślicie, że jest to kolejna historia z cyklu "nie bierz narkotyków, bo są złe" - jesteście w błędzie. Hera moja miłość" to porywająca opowieść o nastolatku takim jak wielu z was. Historia, która mogła się zdarzyć także w waszej szkole. A do tego napisana tak sprawnie, że czyta się ją jednym tchem.
Jacek, główny bohater, ma wszystko o czym marzy niejeden siedemnastolatek: dobrze sytuowaną rodzinę, dobre wyniki w nauce, dziewczynę, plany na przyszłość. Mimo to, dla polepszenia samopoczucia, od czasu do czasu sięga po trawkę. Uważa, że to nic złego, a uzależnienie na pewno mu nie grozi. Rodzice niczego nie zauważają, ale tajemnicę nastolatka poznaje młodszy brat. Odkrycie sekretu prowadzi do tragedii...
Wstrząsająca i zarazem wzruszająca opowieść. Przeczytajcie sami, a później możecie podrzucić ją również swoim rodzicom. Prawdziwa aż do bólu historia opowiada nie tylko o tym, jak nastolatek, lekceważąc zagrożenie, uruchamia lawinę nieprzyjemnych zdarzeń. Jego świat to przecież także rodzina. Rodzice powinni dostrzec niebezpieczeństwo, a jednak tak się nie dzieje. Dla dorosłych będzie to więc doskonała przestroga, aby zawsze mieli oczy i uszy otwarte. Tym bardziej, że nie jest to historia wyssana z palca, ona wydarzyła się naprawdę.
Ku przestrodze
(ib)

Wielu nastolatków i ich rodziców uważa, że problem narkotyków ich nie dotyczy. Niestety, życie pisze różne scenariusze. Dlatego warto sięgnąć po książkę Anny Onichimowskiej "Hera moja miłość".