
12 kwietnia 2024 roku zatrudniający zawiadomił inspektora pracy o wypadku, któremu dwa dni wcześniej około godziny 12 uległa osoba wykonująca pracę zarobkową w ramach umowy zlecenie (na rzecz firmy zajmującej się hurtową sprzedażą paliw z siedzibą w Sępólnie Krajeńskim). Mężczyzna został znaleziony, gdy leżał nieprzytomny na schodach do magazynu. Z urazami głowy i kręgosłupa został przewieziony do szpitala. Niestety, po kilku dniach zmarł.

Nie żyje także pracownik zakładu produkcji sprzętu elektronicznego w Ostaszewie pod Toruniem. Podczas pracy na linii pakowania mężczyzna zasłabł. Nieprzytomny został przewieziony do szpitala. 30 kwietnia poinformowano inspektora pracy o śmierci poszkodowanego.

Kolejna taka tragedia wydarzyła się 24 kwietnia około godziny 0.35 w zakładzie produkcji opakowań metalowych w Bydgoszczy. Mężczyzna został znaleziony przez innego pracownika, gdy leżał nieprzytomny przy drzwiach wejściowych do budynku produkcyjnego. Natychmiast przystąpiono do udzielania pierwszej pomocy i wezwano służby medyczne. Niestety i ten pracownik zmarł w szpitalu.

Przynajmniej część dramatycznych wydarzeń w kwietniu sprowokowali swoim zachowaniem sami pracownicy. Tak było np. 5 kwietnia rano w Kruszwicy. Tutaj wypadkowi uległ pracownik młodociany, odbywający praktyczną naukę w firmie usług transportowych.
- Pracownik otrzymał polecenie spuszczenia paliwa – oleju napędowego z baku pojazdu. Do baku wsunął wąż i ustami próbował „zaciągnąć” paliwo. Doszło do zachłyśnięcia się i połknięcia paliwa. Z objawami zatrucia poszkodowany został przewieziony do szpitala - relacjonuje PIP.