W którym rejonie województwa kujawsko-pomorskiego przybyło najwięcej mieszkańców, a z którego ludzie najczęściej się wyprowadzają? Odpowiedzi na pytania przygotował Urząd Statystyczny w Bydgoszczy. To z okazji obchodzonego w najbliższy wtorek święta. 11 lipca przypada Światowy Dzień Ludności.
Widać, że podmiejskie gminy nam się rozrastają. To głównie za sprawą mieszkańców miast, którzy zdecydowali się rozpocząć życie za miastem, ale jednocześnie mają do niego blisko.
Pierwsza trójka
Z nowego regionalnego opracowania wynika, że podbydgoska gmina wiejska Osielsko przyciąga najwięcej nowych osób. Od 2013 roku (statystycy wybrali do porównania właśnie ten rok) do końca 2022 przybyło ponad 45 procent osób. Drugie miejsce zajmuje gmina Obrowo w powiecie toruńskim: liczba jej mieszkańców w tym samym czasie wzrosła o ponad 42 proc. Na podium stanęła też gmina Białe Błota (znowu powiat bydgoski) z wynikiem powyżej 33 proc.
Ostatnia trójka
To samo zestawienie pokazuje również tereny, które są najczęściej opuszczane. Gmina wiejska Świecie nad Osą z powiatu grudziądzkiego zostaje tutaj liderem. W ciągu 9 lat jedni tutaj się wprowadzali, inny wyprowadzali, ale bilans taki, że ubyło ponad 12 proc. Spadek liczby ludności zanotowały też gminy Radziejów i Golub-Dobrzyń (to akurat gminy miejskie) i gmina Sośno. W każdej z nich grono mieszkańców skurczyło się o blisko 12 proc.
Tendencję do opuszczania miast i osiedlania się w ich sąsiedztwie widać w całej Polsce. Istnieje ranking Głównego Urzędu Statystycznego, który to potwierdza.
- Liczba ludności w miastach zmniejszyła się w porównaniu z poprzednim rokiem łącznie o 282 244 osoby - wskazują analitycy GUS w raporcie „Powierzchnia i ludność w przekroju terytorialnym w 2022”.
Bydgoszcz należy do grona miast w Polsce, którym znika najwięcej mieszkańców. Znalazła się nawet w pierwszej trójce. - Liczba ludności w stosunku do poprzedniego roku zmalała w 61 spośród 66 miast na prawach powiatu. Największy spadek nastąpił w dwóch miastach województwa śląskiego: Zabrzu (minus 13 989 osób) i Bytomiu (minus 11 564 osoby). Znaczący spadek odnotowała także nasza Bydgoszcz, minus 10 065 osób.
Miasta gwarantują miejsca pracy, bliskość szkół i przedszkoli, lepszy dostęp do przychodni, urzędów, w ogóle lepszą infrastrukturę. Rodziny (ale single tak samo) coraz częściej szukają dla siebie jednak miejsc pod miastami, bo w mniejszych miejscowościach jest taniej.
Prozaiczny powód
Ceny domów czy mieszkań za miastem są niższe. Liczymy się z dalszymi dojazdami do pracy i szkoły, ale wolimy większą przestrzeń. Przykładowo: 100-metrowy dom w stanie deweloperskim pod miastem kosztuje często mniej więcej tyle, ile kilkuletnie 60-metrowe mieszkanie blisko centrum miasta, gotowe do wprowadzenia, a przecież dom jeszcze posiada działkę.
- W największych miastach ceny mieszkań osiągnęły poziom, który dla wielu osób, zwłaszcza posiłkujących się kredytem, przestał być akceptowalny - podkreśla Marek Wielgo, ekspert portali RynekPierwotny.pl i GetHome.pl. - Ci, którzy nie chcą płacić bajońskich sum, coraz częściej decydują się na przeprowadzkę do miejscowości okalających metropolie, gdzie mieszkania są bardziej dostępne.
