Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakazana miłość w Kujawsko-Pomorskiem. Rzuciła pracę w więzieniu, bo pokochała skazanego

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Cztery lata temu Monika jeszcze pracowała w zakładzie karnym w jednym z miast Kujawsko-Pomorskiego. Zakochała się w więźniu i sama odeszła z pracy. Robert jeszcze siedzi... Czy ten związek ma szanse? Oni wierzą, że tak, choć odczuli potępienie i dyskryminację.
Cztery lata temu Monika jeszcze pracowała w zakładzie karnym w jednym z miast Kujawsko-Pomorskiego. Zakochała się w więźniu i sama odeszła z pracy. Robert jeszcze siedzi... Czy ten związek ma szanse? Oni wierzą, że tak, choć odczuli potępienie i dyskryminację. Polska Press/123rf/Shutterstock
Monika odeszła z pracy w zakładzie karnym, bo zakochała się w więźniu. Są parą od czterech lat, planują wspólną przyszłość i dziecko. Tyle, że prawie cały świat jest przeciwko nim...

Zobacz wideo: Tak pracują ratownicy w lotniczym pogotowiu w Bydgoszczy

od 16 lat

Duże miasto w Kujawsko-Pomorskiem, duży zakład karny. To tutaj ponad cztery lata temu Monika poznała Roberta. Była wówczas pracownicą tego więzienia (nie strażniczką, dla jasności, tylko osobą związaną z edukacją osadzonych). On natomiast odsiadywał kolejny już rok z piętnastoletniego wyroku.

Wtedy, w 2019 roku, dokonała wyboru. Przepisy zdecydowanie zabraniają funkcjonariuszom Służby Więziennej utrzymywania z osadzonymi jakichkolwiek innych relacji niż zawodowe. Nawet jednak, gdy nie masz statusu takiego funkcjonariusza, a związany jesteś z zakładem karnym, to regulamin, dyrekcja i współpracownicy tego nie pochwalają. Więcej, to jeden z najcięższych grzechów branżowych i środowiskowych - przekroczenie takiej granicy.

Polecamy: Czy dogadałbyś się w więzieniu? Sprawdź czy znasz więzienna gwarę - rozwiąż quiz

Monika odeszła więc z pracy w więzieniu sama. Po to, żeby być z Robertem. Czy żałuje? Nie. Tęskni. Walczy. "Resocjalizuje" go uczuciem. Ale od minionego lata ma poczucie, że cały świat sprzysięgł się przeciwko nim.

Chcą mieć dziecko. Jak to zrobić, gdy Robertowi odebrano "bezdozorowe"?

"Szanowny Panie Dyrektorze! Przez osobiste uprzedzenia pracowników zakładu karnego w (tu: nazwa miasta) Robert został niesprawiedliwie posądzony o sytuacje, które niewątpliwie nie miały miejsca. Cała intryga i kłamliwe pomówienia skierowane na mojego partnera przez funkcjonariuszy jednostki są pokłosiem jawnej dyskryminacji naszego związku przez osoby pracujące w tym miejscu" - tak zaczyna się list, który we wrześniu br. Monika napisała do szefa więzienia.

Coś w niej wtedy pękło i postanowiła walczyć. Od 2019 roku odwiedzała Roberta, kiedy tylko było to możliwe. Zarówno w ramach widzeń regulaminowych, jak i tych najbardziej upragnionych - bezdozorowych. Są forma nagrody dla osadzonych; marzeniem ich samych i drugich połówek. Potocznie nazywane bywają "intymnymi" lub "mokrymi".

Polecamy: Czy dogadałbyś się w więzieniu? Sprawdź czy znasz więzienna gwarę - rozwiąż quiz

-Wbrew wyobrażeń niektórych jednak wcale nie służą głównie seksowi. Oznaczają przede wszystkim możliwość normalnej rozmowy i bliskości - podkreśla Monika. Choć, nie przeczy, owe najbardziej intymne elementy pielęgnowania związku również na takich widzeniach się dzieją.

Minionego lata Monika i Robert wspólnie zdecydowali, że chcą mieć dziecko. "Nie ukrywamy, że mamy w planach założenie rodziny, zalegalizowanie związku oraz wspólne spędzenie reszty życia Przyjeżdżam na każde możliwe widzenie regulaminowe oraz nagrodowe, pomagam Robertowi, wspieram go, motywuje, by stal się lepszym człowiekiem, wpływam na jego postawy, życiowe wybory, kształtuję system wartości. Oczekuję na możliwość szybszego opuszczenia przez Roberta zakładu karnego" - te słowa też padły w liście Moniki do dyrektora więzienia.

Cztery lata temu Monika jeszcze pracowała w zakładzie karnym w jednym z miast Kujawsko-Pomorskiego. Zakochała się w więźniu i sama odeszła z pracy. Robert
Cztery lata temu Monika jeszcze pracowała w zakładzie karnym w jednym z miast Kujawsko-Pomorskiego. Zakochała się w więźniu i sama odeszła z pracy. Robert jeszcze siedzi... Czy ten związek ma szanse? Oni wierzą, że tak, choć odczuli potępienie i dyskryminację. Polska Press/123rf/Shutterstock

Minionego lata Robert znów został nagrodzony "bezdozorowym". To była nagroda z więziennej szkoły. Poprosił wychowawcę o to, by ustalił termin takiego widzenia z Moniką w dniach, które jej wskazał ginekolog. Nie jest już młódką i aby zajść w ciążę musi wspomagać tabletkami owulację.

- Już wtedy celem nowego wychowawcy pan R. stało się pozbawienie nas tego widzenia. I nawet tego nie ukrywał! - podkreśla Monika.

Zamiast nagrody - kara. "Skutek intryg i uprzedzeń. Robert został wrobiony"

Według relacji Moniki, jej partner został latem celowo wmanewrowany w sytuacje, których skutki okazały się dla niego (i dla niej również) poważne i krzywdzące. "Wskutek osobistych uprzedzeń wspomnianego wychowawcy, splotu intryg i plotek, jak również pomówień" - tak to się wszystko zadziało, jej zdaniem.

A co takiego dokładnie? Pan R. został wychowawcą Roberta i całego pawilonu A2 w czerwcu br. Robert przeniesiony został wtedy do celi z grypsującymi, choć w aktach były wyraźne adnotacje, że w przeszłości były sprzeczki na tle subkultury.

-Wychowawca chodził po pawilonie i głośno opowiadał o tym, że Robert ma w nim swoich wrogów, których powinien zdegradować. Często też zwracał się do innych osadzonych i groził im wnioskami karnymi za zadawanie się z Robertem. Nagabywał innych, aby "wyciągnąć' jak najwięcej informacji na jego temat - opisuje Monika. I dodaje, że ona sama podczas 4 odwiedzin w więzieniu w czerwcu br. poddawana była kontrolom osobistym, czego wcześniej nie było. Usłyszała, że kontrole "najprawdopodobniej zleca wychowawca".

Cztery lata temu Monika jeszcze pracowała w zakładzie karnym w jednym z miast Kujawsko-Pomorskiego. Zakochała się w więźniu i sama odeszła z pracy. Robert
Cztery lata temu Monika jeszcze pracowała w zakładzie karnym w jednym z miast Kujawsko-Pomorskiego. Zakochała się w więźniu i sama odeszła z pracy. Robert jeszcze siedzi... Czy ten związek ma szanse? Oni wierzą, że tak, choć odczuli potępienie i dyskryminację. Polska Press/123rf/Shutterstock

Atmosfera zatem gęstniała. - A Robert sam usłyszał od oddziałowych, dlaczego wychowawca pała do niego taką niechęcią - że chodzi o związanie się z kobietą, która była pracownica zakładu karnego - dodaje Monika.

Co było dalej? Posądzenie Roberta o nielegalne kontakty z innymi więźniami i odebranie mu nagrody w postaci widzenia bezdozorowego. Gdy Robert o tym usłyszał, miał wyjść z pokoju wychowawców i rzucać wulgaryzmami na korytarzu. Albo pod adresem znajdującego się tam funkcjonariusza, albo przynajmniej w jego obecności (tu wersje zdarzeń są sprzeczne).

Polecamy: Czy dogadałbyś się w więzieniu? Sprawdź czy znasz więzienna gwarę - rozwiąż quiz

Skutki tych wszystkich wydarzeń? Odebrane spotkanie intymne z Moniką, kara w postaci 28 dni w celi izolacyjnej, przenosiny z oddziału półotwartego na oddział zamknięty oraz - to chyba najbardziej bolesne - przekreślenie wieloletnich starań Roberta o możliwość ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie.

Dyrektor więzienia: "Zasady indywidualizacji i humanitaryzmu"

Na obszerną skargę Moniki do dyrektora zakładu karnego ten odpowiedział w terminie i również całkiem obszernie (3 strony plus czwarta z podpisem i pieczątką). List potraktował jako formalną skargę i przeprowadził postępowanie wyjaśniające. Wynik? "Ustalenia nie potwierdziły niewłaściwej postawy względem osadzonego ze strony wskazanego wychowawcy".

-Z wyjaśnień pozyskanych od obwinionego funkcjonariusza wynika, że opisywane przez Panią sytuacje nie miały miejsca. Wychowawca wskazał, że wobec osadzonych stosuje zasady indywidualizacji i humanitaryzmu - przekazał dyrektor (imię i nazwisko do wiad.red.) Monice.

Dalej dyrektor poinformował ją o ty, że zarzut przeprowadzanie (bezzasadnie) u niej kontroli osobistych wniosła po terminie. "Wobec czego zarzut pozostawiam bez rozpoznania".

A odebranie nagrody w postaci "bezdozorowego"? "Postawa skazanego ulegała pogorszeniu w dniu 19 lipca 2023 roku. Następnie w dniu 25 lipca 2023 roku za niewłaściwe zachowanie skazanemu została wymierzona łączna kara dyscyplinarna w postaci pozbawienia wszystkich niewykorzystanych przez osadzonego nagród" - tyle w temacie.

Więzień przeniesiony, wychowawca też. Skarga do Rzecznika Praw Obywatelskich

Monika odpowiedzią, co zrozumiale, usatysfakcjonowana nie była. W starania o sprawiedliwe traktowania Roberta zaangażowany został adwokat. Monika natomiast wniosła skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich. Jeszcze czeka na odpowiedź.

- Mojego partnera wywieźli do zakładu karnego w mieście poza Kujawsko-Pomorskiem, aby pozbyć się problemu. Sama dosyłałam do tej nowej jednostki kserokopie wszelkich dyplomów, pochwał i nagród jakie Robert otrzymywał przez cały wyrok. Wychowawca tam bardzo się zdziwił, że tego nie było oryginalnie w dokumentach. Było w nich tylko to, co najgorsze - nie kryje goryczy Monika.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Co ciekawe, jak dowiedziała się Monika od dawnych współpracowników, przeniesiono również wychowawcę pana R. Nie do innego więzienia, ale do innego pawilonu.

Jaki będzie finał tej historii? Robert musi odsiedzieć wyrok do końca. Potem - w to Monika wierzy - czeka ich wspólna przyszłość. Być może z dzieckiem. Zdaniem kobiety jej ukochany wykonał w więzieniu gigantyczną pracę nad sobą i z jej pomocą powoli przystosuje się do życia na wolności.

-W zakładzie skończył liceum ogólnokształcące, liczne kursy kwalifikacyjne; zdobył dyplom technika robót wykończeniowych. Został zatrudniony w pawilonie na stanowisku fryzjera i z tych obowiązków wywiązywał się bez zarzutu. Wielki żal, że jego wieloletnie starania o przedterminowej zwolnienie zaprzepaszczone zostały przez tych, którzy byli i są przeciwni naszemu związkowi - kończy Monika.

PS Imiona bohaterów zostały w tekście zmienione.

WAŻNE. Wydalona dyscyplinarnie ze Służby Więziennej za pocałunki i trzymanie za pośladki

  • "Ze względu na dobro służby więziennej nie może być przyzwolenia na pozasłużbowe kontakty funkcjonariuszy z osadzonymi. A wymierzenie kary wydalenia ze służby jest adekwatne do zagrożenia i mieści się w ramach prewencji ogólnej" - orzekł Sąd Okręgowy w Łodzi w 2021 roku, zajmując się sprawą Katarzyny P. Dodając, że "postawa i zachowanie obwinionej, jak prowadzenie korespondencji i pocałunki, naruszało ustalony porządek i bezpieczeństwo jednostki".
  • Sprawa była nietypowa. Katarzyna P. wiosna 2020 roku utrzymywała bliskie kontakty z osadzonym Mateuszem G. Były to: rozmowy, korespondencja oraz - jednorazowo - pocałunki i "trzymanie powódki za pośladki", jak to określił sąd.
  • Kobieta została za to dyscyplinarnie wydalona ze Służby Więziennej. Weszła do na drogę sądową - wniosła pozew przeciwko Skarbowi Państwa Okręgowemu Inspektoratowi Służby Więziennej w Łodzi. Żądała w nim: uchylenia kary dyscyplinarnej wydalenia ze służby, wymierzenie kary łagodniejszego rodzaju i zasądzenia równowartości utraconego uposażenia za czas pozostawania poza SW. Sprawę w sądzie przegrała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Zakazana miłość w Kujawsko-Pomorskiem. Rzuciła pracę w więzieniu, bo pokochała skazanego - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska