Pierwsza z demonstracji zakończyła się ostrą interwencją policji. Funkcjonariusze za wszelką cenę nie chcieli pozwolić, aby manifestujący przedarli się pod Pałac Kultury i Nauki, w którym odbywa się właśnie kongres Europejskiej Partii Ludowej. W ruch poszedł gaz łzawiący. Związkowcy w efekcie i tak osiągnęli swój cel, bo zwrócili na siebie uwagę europosłów. Ci wyszli przed Pałac Kultury i Nauki i z odległości kilkuset metrów obserwowali, jak policja tłumiła demonstrację.
Pracownicy PKP domagali się, by Rada Ministrów podjęła odpowiednie kroki i zapobiegła zwolnieniom grupowym.
Około godziny 17 natomiast do manifestowania przystąpili związkowcy z NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej. Stoczniowcy domagają się bardziej stanowczych działań rządu, ponieważ Komisja Europejska ma zastrzeżenia co do procesu restrukturyzacji przedsiębiorstwa.
- Jest źle - coraz więcej ludzi jest zwalnianych. Jeśli od nas żąda się zamknięcia pochylni... Co to za stocznia, która nie ma pochylni? - pytali retorycznie związkowcy jadący do Warszawy.
Jeszcze przed wyruszeniem do Warszawy pracownicy stoczni spalili w Gdańsku kukłę Donalda Tuska.