- Zarówno w radzie jak i w urzędzie panuje opinia, że markety są tym co w sposób znaczący wypiera z Chełmży ten rodzinny handel, który w mieście jest dobrze rozwinięty. Stanowisko właściwych komisji i moje jako burmistrza miasta było takie, że po prostu nie sprzedawaliśmy gruntów, które były wskazywane przez chcących budować markety, a należały do miasta. Tereny te są przeznaczone pod zupełnie inny rodzaj działalności. Chcemy kontynuować budownictwo wielorodzinne, którym jest duże zainteresowanie - tłumaczy burmistrz Jerzy Czerwiński.
- Na markety na obrzeżach miasta można się jeszcze zgodzić, chociaż każdy taki duży sklep to dla nas strata klientów. Uważam za co najmniej dziwne jednak budowanie marketu przy markecie w centrum, tak jak ma to miejsce przy ul. Sikorskiego - uważa Arkadiusz Szwugier, radny, który prowadzi sklepik z prasą i artykułami drogeryjnymi przy ul ks. Skargi.
- Trzeba będzie zamknąć interes i poszukać sobie innej pracy. Od kiedy w Toruniu otwarty został Geant klienci zaczęli powoli odchodzić. Dzisiaj przychodzą tylko po towar, którego nie kupią w markecie, a z tego nie da się utrzymać - mówi Janusz Lanckowski, właściciel sklepu spożywczego.
Po otwarciu Lidla i Netto na każdego mieszkańca Chełmży przypadać będzie pół metra kwadratowego supermarketu.
Ani rada, ani burmistrz, włącznie ze starostą, który wydaje pozwolenie na budowę nie może jednak zabronić budowy marketów na terenie prywatnym. A z taką sytuacją mamy do czynienia teraz.
Jedyne co zostaje burmistrzowi to wytargować przy okazji od inwestora jak najwięcej dla miasta.
Obok Biedronki budowniczy marketu mają wykonać pod parkingiem odcinek kolektora ściekowego. Wartości tych prac szacowana jest na około 1 mln zł. Będzie to część inwestycji planowanej przez miasto już wcześniej. Kolektor ten ma przebiegać od ul. Polnej do tzw. sadku. Może to też poprawić sytuację parkingową w mieście. Natomiast Lidl przy ul. Toruńskiej ma przełożyć część brukowanej nawierzchni ul.Toruńskiej.
