Sieć marketów "Dino" w bieżącym roku intensywnie się rozbudowuje. Stawia nowe sklepy w mniejszych miejscowościach całego kraju. Także - w naszym regionie.
12 listopada br. do dramatycznych wydarzeń doszło na budowie marketu "Dino" w Topólce. Co się wydarzyło?
Budowa "Dino" w Topólce. Robotnik spadł z dachu na beton z wysokości
To był wtorek, 12 listopada, jakieś dwadzieścia minut po godzinie 13.00. W Topólce (gmina Radziejów) trwały roboty na budowie marketu "Dino".
-Podczas prac związanych z montażem dachu budynku mężczyzna spadł z wysokości około 6,0 m na betonową posadzkę do wnętrza budynku. W wyniku uderzenia doznał wielonarządowych obrażeń ciała - przekazuje inspektor Dariusz Lewandowski z Okręgowego Inspektoratu Pracy.
Mężczyzna przeżył, ale do szpitala trafił w ciężkim stanie. Jak i dlaczego doszło do dramatu? Czy robotnik pracował z odpowiednimi zabezpieczeniami? Jak wyglądał nadzór nad jego pracą? Czy pracodawca zadbał o jego i pozostałych bezpieczeństwo? To wszystko dopiero jest badane, i to dwutorowo.
-Trwa jeszcze nasza kontrola tej budowy - mówi inspektor. - Rownolegle też, pod nadzorem miejscowej prokuratury, postępowanie w sprawie tego ciężkiego wypadku przy pracy prowadzą policjanci z KPP w Radziejowie.
Amputowane palce i złamane ręce - nie tylko w Bydgoszczy
W listopadzie doszło też do ciężkich wypadków w zakładach produkcyjnych. Dla jednych skończyły się one "tylko" amputacjami placów, dla innych - poważniejszymi obrażeniami.
W Bydgoszczy wypadek wydarzył się 7 listopada w zakładzie produkującym elementy metalowe, działającym przy ul. Bronikowskiego. -Podczas cięcia stalowej rury przy użyciu pilarki taśmowej doszło do ześlizgnięcia obrabianego elementu z uchwytu. Rura docisnęła palec wskazujący lewej ręki mężczyzny do konstrukcji maszyny. Spowodowało do uraz w postaci urazowej amputacji części palca -podaje PIP.
W Żołędowie pod Bydgoszczą (gmina Osielsko) pracowniczy dramat miał miejsce 14 listopada, w zakładzie obróbki kamienia. Tutaj podczas obróbki granitu przy użyciu szlifierki doszło do przygniecenia palca prawej dłoni pracownika przez ruchomy element maszyny. -Spowodowało to amputację pourazową części palca - informuje inspekcja pracy.
Z kolei w Łabiszynie do dramatycznych wydarzeń doszło w zakładzie produkcji tektury i papieru - 22 listopada, około godz. 5.00 rano. - Mężczyzna wszedł na taśmociąg w celu wyczyszczenia elementów urządzenia. W pewnym momencie jego prawa ręka została zakleszczona. Potem poszkodowany zsunął się z maszyny, doznając złamania kości barku - przekazuje PIP.
Innego rodzaju dramat wydarzył się natomiast w Śmielinie, w gminie Sadki (powiat nakielski). 2 listopada około godz. 08.10 wypadkowi uległ pracownik zakładu produkcji maszyn i urządzeń dla rolnictwa. -Poszkodowany montował reklamę stojąc na podeście ułożonym na widłach wózka jezdniowego podnośnikowego. W pewnym momencie stracił równowagę i spadł z wysokości około 3,0 metrów na podłoże. W wyniku uderzenia doznał urazów głowy, barku oraz złamania kości kończyn górnych - podaje inspekcja.
Była w pracy, gdy wjechała w nią auto! Dramat w Świeciu
Jeszcze inny charakter dramat, zakwalifikowany także jako wypadek przy pracy, do którego doszło 4 listopada w Świeciu.
Tego dnia 51-letnia pracownica sektora służby zdrowia wykonywała też obowiązki w terenie. Szła akurat chodnikiem tuż przy skrzyżowaniu ul. Armii Krajowej z Ciepłą. Na nim doszło do zderzenia peugeota partnera z BMW.
-Jedno z aut biorących udział w wypadku zostało odrzucone i uderzyło w poszkodowaną. W wyniku zdarzenia pracownica doznała urazów głowy oraz kończyn dolnych - przekazuje PIP.
Ranną kobietę zabrano do szpitala. -Do wypadku doprowadził 59-letni kierowca peugeota, który nie ustąpił pierwszeństwa BMW - wyjaśniała mł. asp. Damian Ejankowski, p.o. oficera prasowego Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
